Przejdź do głównej zawartości

"trzeba chodzić w masce"

"poszłam w masce zawinięta w pelerynę ciemną
 z oczami zwężonymi 
w migocące sierpy
szczęście mnie nie poznało
i tańczyło ze mną
nie wiedząc że to jestem
ja której nie cierpi
los też mnie nie poznał
i pomyślał sobie
czemuż nie mam dogodzić
tej obcej osobie"                  M. Pawlikowska-Jasnorzewska


Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że oto stanie się. 

Szanowni Państwo proszę usunąć ze swojej świadomości, że to mnie nie dotyczy, że niemożliwe, że ja też, że no jakże tak, przecież mnie się takie rzeczy nie zdarzają, takie rzeczy to się w ogóle nie zdarzają, no chyba że w książkach. To są jakieś dyrdymały. Ja to jestem realistka, przydarza mi się tylko to, co sama zamyślę, zaplanuję, żadnych dziwnych, nieproszonych  niespodzianek nie przyjmuję, ode mnie proszę z daleka.

Założę ciemną pelerynę, zawinę się w nią szczelnie, maskę nałożę, nikt mnie nie pozna i będę sama, bo samej mi dobrze i proszę mi dać święty spokój. Tak wiem, że ta moja peleryna to już wiekowa jest i dziur ma nieco, ale co to kogo obchodzi... 
Oblekłszy ten mój nocny strój wyjdę w tłum, miękkie cienie, ciężkie zapachy, przytłumione głosy, świdrujący na niebie podglądacz, tak tak, ja wiem, że ty wiesz, ale komu ty możesz powiedzieć...       I tak się zaplączę, że nawet nikt nie zauważy. Tobie dzisiaj ukradnę marzenia. Jak los się w tę noc pomyli,  będzie tańczył ze mną, a nie z tobą. Tak mnie porwie, że aż zrobi mi się słabo, kolana mi zmiękną, ręce opadną, że będzie mnie musiał nieść...

Niech pani zdejmie tę maskę i pan też, tu nie ma żadnej pomyłki, los się nie pomylił, to właśnie o panią chodziło, maska jest zbędna, a w ogóle to już dość zużyta jest i lepiej pani zrobi, jak ją po prostu wyrzuci. Można nawet tam do tego kosza, co stoi przy drodze, nie uwierzy pani, ile tam już takich leży. Oni wszyscy nie wierzyli, zarzekali się, a teraz jak wchodzą, to się nawet nie przywitają, nawet nie zerkną na tę część siebie, którą kiedyś tak hołubili. 
 
I proszę pamiętać, że pani nie jest żadną obcą osobą, nawet jeśli tak się czasami czuje, los nie jest ślepy, świat nie stoi przed nami potworem, proszę się zanurzyć w tej chwili, przesiąknąć porządnie tym zapachem, to będzie kiedyś dowód, że się stało...


Komentarze

  1. Gombrowiczem zapachniało :)) Czasami aż chciałoby się krzyknąć - maski w dół! Ale przecież ludzie uwielbiają maski z różnych powodów - strachu, potrzeby obserwacji, rekompensaty, anonimowości, ach, możliwości jest od groma. Zabronić im tego? "Prawda nas wyzwoli", to dobre hasło i prawdziwe, ale bardzo trudne w realizacji dla wielu. Dla wielu też niewykonalne. Ale szansa zawsze na to jest, że "los nie jest ślepy" - serdecznie pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Maski w dół" - krzyknąć - to by się dopiero narobiło ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Czarowanie

Nie czarujmy się. Życie w większości składa się z rupieci. Nie można wszystkiego egzaltować, bo niedługo zaczniemy płakać nad rozlanym mlekiem i rozbitym dzbanem. Potłuczesz dzban, to zawsze możesz kupić nowy. Jeden rupieć więcej i jeden mniej. Rupieć jednak nieco przydatny. Czym mierzyć przydatność rupieci? Coś, czego codziennie używamy, możemy śmiało powiedzieć, że to nie rupieć. Wszystko co stoi nieużywane, to już rupiecie. A gdy kupimy nowy dzban, to który wtedy staje się rupieciem: stary czy nowy? A może obydwa? Dla swojego dobra powinniśmy może czasem pewne rzeczy wyrzucić. Ale jeśli nie można? Jeśli pewnych rzeczy nie można po prostu wziąć w rękę i wyrzucić, choć tak byłoby najlepiej. Bo ręka odmawia posłuszeństwa i śmieje ci się prosto w twarz cedząc przez palce: "nie wyrzucisz mnie, nie masz tyle siły". I nie wyrzucisz, choćbyś chciała Gorzka, to nie wyrzucisz, nie masz jeszcze tyle siły w sobie. Jeszcze wierzysz w jakąś cholerną bajkę. Świat zasypują śmieci, top...

Na walizkach

      Zamiast spokojnie siedzieć na dupie, to tylko by się włóczyła. Mrs. Gorzka naprawdę stara się ograniczyć swoje wojaże, ale po prostu nie może. Jak tylko siada, to zaraz czuje, że musi wstać. Zazwyczaj też więc siada na samym brzegu krzesła czy ławki, żeby jak najszybciej się ulotnić. Bardzo rzadko zdarzają się chwile, że siedzi z przyjemnością i najczęściej dzieje się tak tylko wtedy, gdy czuje, że musi zwyczajnie fizycznie odpocząć. W pozostałych przypadkach albo jej się gdzieś spieszy, albo wydaje się jej, że zajmuje komuś niepotrzebnie czas i czuje się po prostu zbędna, jak dodatkowa niepotrzebna walizka, do której włożyło się ubrania takie "na wszelki wypadek". Tylko jeden raz w życiu przysiadła i poczuła, że jest we właściwym czasie i we właściwym miejscu - to bardzo maleńko jak na jej długie życie. Tak bardzo mało, że coraz bardziej niespokojnie robi wszystko, żeby znów się to powtórzyło. I odgrzebuje je w pamięci, jak jakąś niedoścignioną namiastkę szczę...