Pozbierała Gorzka włosy z podłogi, których jest już ostatnio więcej niż sierści z trzech kotów.
Włosów mniej, przyszłości mniej i słońca mniej. Nostalgiczny miesiąc listopad chyli się ku końcowi dobitnie Gorzkiej tłumacząc, że bez światła ani rusz, że bez światła wszystkie drzwi się zamykają, że wychodzą z ludzi najgorsze (skrupulatnie skrywane) przywary, że drzwi otworzą się ponownie, ale tylko gdy zaświeci, bo w każdym innym przypadku wolnoć Tomku w swoim domku, bo na każdym kroku uważaj co mówisz, bo ci p..ę albo wiadro pomyj na ciebie wyleję...
Przykry miesiąc dobiega końca ustępując miejsca innemu. Miesiąc grudzień zacznie się przepychankami przy ladach, roszczeniami o najlepszy kawałek ligawy wołowej i o najtłustszą gęś mrożoną. Gorzka od kilku dni suszy cytryny i pomarańcze i wszędzie zaczęło ładnie pachnieć, i psychicznie zaczyna się nastawiać do świadomego wymarszu w sklepy. Łowy najpewniej odbędą się już w najbliższą niedzielę lub w jeden z kolejnych następujących dni.
Wygrzebała z dna szafy mitenki, które wśród znajomych zrobiły z niej osobę podejrzanie nieokreśloną albo nawet podejrzaną, bo przecież nikt normalny na wsi nie nosi takich rękawiczek, a jeśli nawet takie ma, to ze zwykłej przyzwoitości nie zakłada ich do kościoła, ale chowa głęboko na dnie szuflady, żeby wyciągnąć je sobie tylko wtedy, gdy nikt nie widzi i dać upust swojej perwersji naciągając je z namaszczeniem na dłonie najlepiej nago, przyglądając się przy tym z zaciekawieniem w lustrze. Problematyczne rękawiczki bez palców traktowane są nieco jak bielizna, ale nie taka zwykła bawełniana tylko nieco zbyt dużo koronkowa i za bardzo wycięta. Jak taką bezwstydną rzecz można tak publicznie manifestować? A tłumaczeniem, że to tak tylko do samochodu, bo w zwykłych kierownicę źle trzymać, można sobie tylko zaszkodzić, bo tylko winny przecież się tłumaczy. Albo pończochy. Z pończoch to już w ogóle nie da się wytłumaczyć, najlepiej w ogóle się nie przyznawać, że się je nosi czy chociażby posiada, choćby po to, żeby uniknąć niewygodnych pytań typu: "A po co ci to?" No i weź tu teraz wytłumacz...
Gorzka ostatecznie przypieczętowała i tak już nadwątloną swoją reputację włócząc się po obcych cmentarzach tudzież innych obcych miejscach zupełnie samotnie.
Pończochy są słuszne.
OdpowiedzUsuńI dni mniej...
OdpowiedzUsuńJa też odlicza do stycznia i wbiję się na wiosnę jak rosa w trawę
Byle do wiosny... Dziękuję za odwiedziny :)
UsuńZostało naprawdę niewiele czasu:
UsuńGrudzień i nie licząc stycznia i lutego
To jesteśmy w marcu 😆
Doskonale rozumiem Gorzką, że trudno się jej zebrać. To dowód na to, ze jesteśmy istotami solarnymi i z braku słońca zaczynamy czuć się dziwnie. Ospale, nijak. Ale jednak uśmiechnąłem się przy opisie rękawiczek i pończoch :)) Cóż, to chyba przypadłość małych miejscowości, które żyją zamiast na zewnątrz, to do środka, często sprawiając wrażenie społeczności homogenicznych. Byle odstępstwo nabiera cech dziwactwa i sprawia, że te listopadowe i grudniowe wieczory stają się okazją do wielu rozmów. Wiem o tym, bo mam już za sobą dwa rozwody i żyję na kocią łapę i jestem zboczony, bo chodzę z aparatem, żeby starsze panie straszyć, kiedy spieszą na poranną lub popołudniową mszę (ach, żeby nie było, to tylko plotki z czubka góry lodowej, co jest dalej, boję się zaglądać :P ) Więc doskonale rozumiem Gorzkiej dylematy. Jeszcze się trochę pomęczymy, bo od Nowego Roku jakby lżej się zrobi i starym grzechom będzie można pomachać na pożegnanie robiąc miejsce na nowe głupoty, które się zrobi :)) A ten dziwny czas trzeba czymś wypełnić. Książką, muzyką, tumiwisizmem... Nie wiem, co tam Gorzka lubi, ale coś się pewnie znajdzie :)) Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :)) PS. Kup Skrzyp Gorzkiej, doskonały na włosy. I wprowadź herbatę z pokrzywy, kiedy będziecie rozmawiały - wzmacnia :))
OdpowiedzUsuńPokrzywa nie pomaga. Gorzka wypiła jej już w swoim życiu niemalże tyle co piwa. Skrzypu też próbowała. Po prostu Gorzka mądrzeje w końcu i chyba będzie musiała przestać pisać. ;) Czy o czasie można powiedzieć, że jest dziwny? Czas to taki drań trochę. Racja, czymś go trzeba wypełnić, oby czymś przyjemnym , czego i Tobie życzę, miłego wieczoru :))
OdpowiedzUsuńJa sobie myślę, niech Gorzka sobie krzem pije. Jest taki i ja popijam. Póki co jednak włosy zmieniają się w pierze pod wpływem czapki. Właśnie czapka. Może pocieszyć Gorzką. Ja mam taką czerwoną z pomponem i na bokach z frędzlami i z nausznikami. Cieplej od samych dodatków i koloru. Poza tym polecam lektury odpowiednie rozgrzewające, których akcja toczy się w ciepłych krajach albo erotyki też grzejące. I już humor się poprawia.
OdpowiedzUsuńOd siebie dodam, że listopad ciężki, ale grudzień też, bo nie dość, że słońca brak, to jeszcze reklamy świąteczne i marudzenie o Mikołaju i prezentach, aż do gardła podchodzi i na wymioty się zbiera. Czekam więc na marzec i koniec marudzenia wszelkiego oraz zdecydowanie dłuższy dzień.
Krzemu jeszcze nie próbowałam. Kiedyś też miałam taką śmieszną czapkę i bardzo ją lubiłam, niestety od kilku lat jest mi z czapką nie po drodze, zupełnie nie wiem dlaczego. Jeśli chodzi o książki, to utknęłam na "Franny i Zooey" i nie mogę iść dalej, też nie wiem dlaczego... Może właśnie przez ten ciężki listopad tak się zapuściłam, a grudzień nie lepszy. Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń