Przejdź do głównej zawartości

Mrs. Gorzka i koty

      Mrs. Gorzka już dwie noce spała. W końcu spokojnie. Ostatniej nocy pod jej oknami zginął pies. Obudził ją tylko na chwilę ten skowyt. Ale dowiedziała się dopiero rano. Zrobiło jej się przykro, bo ten pies codziennie rano witał się z nią i przechodził jej drogę, gdy wyjeżdżała do pracy. Gorzka za każdym razem, gdy jedzie do pracy, liczy ile psów, kotów, saren, wiewiórek i zajęcy przebiegnie jej drogę. Jak się żaden nie trafi, to się jakoś tak smutno robi, a ten zawsze rano był. Na szczęście psy Gorzkiej są grzeczne i nie wyłażą same z podwórka, nie musi więc się za bardzo martwić. Gorzej z kotem, no ale on tak jak i Gorzka musi łazić swoimi drogami i jak chce, to nic go nie zatrzyma. Całkiem niedawno tak się jeden zatracił i ślad po nim zaginął. I został tylko jeden. 
Dlatego Gorzka jeździ zawsze ostrożnie, żeby czasem jakiegoś nie trafić. Raz jej się to zdarzyło. W św. Huberta upolowała kota sąsiada. Nic na to nie mogła poradzić, bo wyskoczył prosto pod koła. Całe szczęście, że trafiła tak celnie i kociak się nie męczył. Oczywiście wróciła na miejsce zbrodni i zabrała zwierzaka z drogi. Pochowała go obok w lesie. Nie mogłaby tak codziennie patrzeć na to futerko, jak znika coraz bardziej pod kołami. Najbardziej szkoda jej było sąsiada, który to wszystko wtedy widział. A sąsiad był sam, tylko z tym kotem. I po tym fakcie już nic go tu nie trzymało. Znalazł sobie kobietę i się do niej przeprowadził i już nigdy tu nie wrócił. I Mrs. Gorzka od tego czasu zbiera wszystkie biedne koty z drogi i znosi je na pobocze. Ale tylko te świeże, te już rozjechane futerka zostawia. Ostatnio też zabrała takiego z krwawiącą mordką i zostawiła na przystanku w parku z nadzieją, że może właściciel będzie szukał. Oczywiście nikomu się do tego nie przyznaje, bo to wstyd. Czasem ktoś widzi, ale tylko się dziwnie popatrzy, no bo właściwie, co ma powiedzieć. 
Gorzka tak w ogóle to zabrałaby wszystkie biedne psy i koty do domu, no ale przecież trzeba im dawać jeść, a jakoś tak głupio wydawać jej więcej na zwierzęta niż na własną rodzinę. Ogranicza się więc najczęściej do 2+2, ale czasem bywa mniej. A i psy to najczęściej same ją znajdują. Zawsze się jakiś bezdomny odprowadzacz znajdzie. 
Ostatnio jednak bardziej niż psy i koty głowę zaprzątają jej ludzie i Gorzka chce się sprawdzić. Bo Gorzka lubi się sprawdzać, całe życie tak robi i dlatego nie ma do tej pory stałego zajęcia i tylko skacze z kwiatka na kwiatek. Teraz znów jej coś przyszło do głowy i najpewniej tego spróbuje. Wolna jest od dwóch tygodni i już tylko myśli, co by tu teraz robić.  Zauważyła, że psy też jakoś szczególnie w styczniu szaleją, a kot też  poszedłby w tango, tylko że mróz duży ostatnio i w łapy zimno.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Czarowanie

Nie czarujmy się. Życie w większości składa się z rupieci. Nie można wszystkiego egzaltować, bo niedługo zaczniemy płakać nad rozlanym mlekiem i rozbitym dzbanem. Potłuczesz dzban, to zawsze możesz kupić nowy. Jeden rupieć więcej i jeden mniej. Rupieć jednak nieco przydatny. Czym mierzyć przydatność rupieci? Coś, czego codziennie używamy, możemy śmiało powiedzieć, że to nie rupieć. Wszystko co stoi nieużywane, to już rupiecie. A gdy kupimy nowy dzban, to który wtedy staje się rupieciem: stary czy nowy? A może obydwa? Dla swojego dobra powinniśmy może czasem pewne rzeczy wyrzucić. Ale jeśli nie można? Jeśli pewnych rzeczy nie można po prostu wziąć w rękę i wyrzucić, choć tak byłoby najlepiej. Bo ręka odmawia posłuszeństwa i śmieje ci się prosto w twarz cedząc przez palce: "nie wyrzucisz mnie, nie masz tyle siły". I nie wyrzucisz, choćbyś chciała Gorzka, to nie wyrzucisz, nie masz jeszcze tyle siły w sobie. Jeszcze wierzysz w jakąś cholerną bajkę. Świat zasypują śmieci, top...

Na walizkach

      Zamiast spokojnie siedzieć na dupie, to tylko by się włóczyła. Mrs. Gorzka naprawdę stara się ograniczyć swoje wojaże, ale po prostu nie może. Jak tylko siada, to zaraz czuje, że musi wstać. Zazwyczaj też więc siada na samym brzegu krzesła czy ławki, żeby jak najszybciej się ulotnić. Bardzo rzadko zdarzają się chwile, że siedzi z przyjemnością i najczęściej dzieje się tak tylko wtedy, gdy czuje, że musi zwyczajnie fizycznie odpocząć. W pozostałych przypadkach albo jej się gdzieś spieszy, albo wydaje się jej, że zajmuje komuś niepotrzebnie czas i czuje się po prostu zbędna, jak dodatkowa niepotrzebna walizka, do której włożyło się ubrania takie "na wszelki wypadek". Tylko jeden raz w życiu przysiadła i poczuła, że jest we właściwym czasie i we właściwym miejscu - to bardzo maleńko jak na jej długie życie. Tak bardzo mało, że coraz bardziej niespokojnie robi wszystko, żeby znów się to powtórzyło. I odgrzebuje je w pamięci, jak jakąś niedoścignioną namiastkę szczę...