Przejdź do głównej zawartości

Natura ciągnie wilka do lasu

     Mrs. Gorzka znów zastanawia się, co napisać, niby miała już jakieś pięć godzin temu gotową myśl, ale ta uleciała jak kamfora i teraz w żaden sposób nie może sobie przypomnieć, o co w ogóle jej chodziło. A to była bardzo ciekawa myśl. No trudno. I znów będzie sobie po prostu stukać w klawiaturę. 
Poziom estrogenów osiągnął dzisiaj u niej chyba najwyższy punkt. Od rana jest w świetnym humorze i myśli tylko o jednym. Tak, dzisiaj zdecydowanie mogłaby góry przenosić, wszelkie przeszkody, bariery nie istnieją, wszystko ma kolor pomarańczowy, żeby nie napisać, różowy, bo Gorzka nie lubi różowego. A i w nocy też dzisiaj spała w końcu spokojnie. Dzisiaj też odkryła pewną analogię między nią, a główną bohaterką przeczytanej bardzo dawno temu książki. Tylko że ta książka była nieco mało realistyczna, bo główna bohaterka miała swojego anioła, upadłego anioła. Gorzka co prawda nie ma żadnego swojego anioła, a już tym bardziej upadłego, chociaż kto to wie, ale dzieją się  u niej takie jakieś dziwne rzeczy, jak u tamtej bohaterki. I Gorzka czuje, że to wszystko do czegoś zmierza, na co ona nie ma żadnego wpływu. 
Ale gdyby spojrzeć na to bardziej realistycznie, to ona po prostu chce się usprawiedliwić, chce znaleźć jakiekolwiek wytłumaczenie dla swoich czynów, choć czynów to może jeszcze za dużo powiedziane. Ona chce zrzucić winę na kogoś, byleby się tylko wytłumaczyć w jakikolwiek sposób. Gorzka czegoś się wstydzi, co z niej wyłazi i jeszcze chciałaby być dzieckiem, bo dzieciom to wszystko uchodzi płazem. I tak naprawdę to ona chce, żeby to w końcu z niej wyszło. Bo ma już dość udawania. Ileż można sobie to na różne sposoby kompensować? Natury się nie oszuka. Oszukiwać można tylko ludzi. Którzy nawet jak się domyślają, to udają, że nic nie widzą, że tego nie ma i potem tak z tym zrosną, że w ogóle nie mają pojęcia, o co chodzi. Jak długo można zwalać winę czy to na pogodę, czy na papierosy, czy choćby na te cholerne sny? Każdy człowiek ma chyba w sobie taką skalę, ile jest w stanie wytrzymać. Choć może nie każdy musi jej używać. Czy Gorzka będzie miała dość odwagi, żeby swojej powiedzieć dość?  No cóż, w jej przypadku to wszystko chyba zależy od odpowiedniego momentu, od odpowiedniego dnia cyklu, a nawet od odpowiedniego poziomu estrogenów. Gdyby to dzisiaj się zdarzyło, to Gorzka wskoczyłaby w ten ogień. Na szczęście lub nie siedzi sama w domu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Czarowanie

Nie czarujmy się. Życie w większości składa się z rupieci. Nie można wszystkiego egzaltować, bo niedługo zaczniemy płakać nad rozlanym mlekiem i rozbitym dzbanem. Potłuczesz dzban, to zawsze możesz kupić nowy. Jeden rupieć więcej i jeden mniej. Rupieć jednak nieco przydatny. Czym mierzyć przydatność rupieci? Coś, czego codziennie używamy, możemy śmiało powiedzieć, że to nie rupieć. Wszystko co stoi nieużywane, to już rupiecie. A gdy kupimy nowy dzban, to który wtedy staje się rupieciem: stary czy nowy? A może obydwa? Dla swojego dobra powinniśmy może czasem pewne rzeczy wyrzucić. Ale jeśli nie można? Jeśli pewnych rzeczy nie można po prostu wziąć w rękę i wyrzucić, choć tak byłoby najlepiej. Bo ręka odmawia posłuszeństwa i śmieje ci się prosto w twarz cedząc przez palce: "nie wyrzucisz mnie, nie masz tyle siły". I nie wyrzucisz, choćbyś chciała Gorzka, to nie wyrzucisz, nie masz jeszcze tyle siły w sobie. Jeszcze wierzysz w jakąś cholerną bajkę. Świat zasypują śmieci, top...

Na walizkach

      Zamiast spokojnie siedzieć na dupie, to tylko by się włóczyła. Mrs. Gorzka naprawdę stara się ograniczyć swoje wojaże, ale po prostu nie może. Jak tylko siada, to zaraz czuje, że musi wstać. Zazwyczaj też więc siada na samym brzegu krzesła czy ławki, żeby jak najszybciej się ulotnić. Bardzo rzadko zdarzają się chwile, że siedzi z przyjemnością i najczęściej dzieje się tak tylko wtedy, gdy czuje, że musi zwyczajnie fizycznie odpocząć. W pozostałych przypadkach albo jej się gdzieś spieszy, albo wydaje się jej, że zajmuje komuś niepotrzebnie czas i czuje się po prostu zbędna, jak dodatkowa niepotrzebna walizka, do której włożyło się ubrania takie "na wszelki wypadek". Tylko jeden raz w życiu przysiadła i poczuła, że jest we właściwym czasie i we właściwym miejscu - to bardzo maleńko jak na jej długie życie. Tak bardzo mało, że coraz bardziej niespokojnie robi wszystko, żeby znów się to powtórzyło. I odgrzebuje je w pamięci, jak jakąś niedoścignioną namiastkę szczę...