Przejdź do głównej zawartości

Taki mały, taki duży...

     Mrs. Gorzka myśli od kilku dni, co by tu napisać. Znów zaczęła słuchać Disintegration i już myśli o lecie. No w końcu już stary rok przeminął. Gorzka sylwestra nie świętuje dokładnie od 16 lat, bo wtedy wszyscy się dowiedzieli, że ma w tym dniu urodziny, więc zawładnęli tym jej dniem i tym jej życiem w tym dokładnie dniu, więc Gorzka urodzin nie ma. Choć w tym roku wyjątkowo miała z rana, bo sama się o to zatroszczyła. Ale potem już nie. 
Dzisiaj natomiast Gorzką nurtuje zagadnienie, jak to jest z tymi pewnymi ludźmi, że czasami rosną w oczach, a czasami maleją. Bo z reguły jest tak, że albo ktoś jest mały, albo duży. Ale czasem jeszcze jest tak, że człowiek się przeobraża z małego w wielkiego lub na odwrót. Ona zna co najmniej dwóch takich ludzi: siebie i jeszcze kogoś. Jak to się dzieje, że w pewnych okolicznościach Gorzka jest tak maleńka, jakby przezroczysta, że wcale jej nie widać. Zdarzało się czasem, że Gorzka umiała rozpływać się w powietrzu dosłownie. Najczęściej wtedy, gdy trzeba było kogoś pytać na zajęciach. Każdy zna to uczucie, gdy profesor patrzy w listę i zastanawia się, kogo tu spytać. Większość powie, że oni zawsze mieli takiego pecha, natomiast Gorzka wprost przeciwnie, nigdy nie została wyłowiona z listy. Czasem aż jej było szkoda, że czemu jej nie spytają. Ale to bywało bardzo rzadko, bo mimo wszystko wolała być niewidzialna. Odechciało jej się wtedy, gdy przypadkiem nie zauważyli jej, gdy przyznawali stypendium. Wtedy Gorzka musiała się nieźle nagimnastykować, żeby udowodnić swoje istnienie. Czasem natomiast zdarza się tak, że Gorzka jest tak wielka, że ludzie nie wiedzą jak się do niej odezwać, albo nawet boją się zbliżyć. Potem czasem się tłumaczą, że jakoś nie mogli, bali się i uciekają.  Gorzka nie lubi tych chwil i robi wszystko, żeby było ich jak najmniej, ale czasem po prostu się nie da, ale czasem bywa to również bardzo przydatne. Przynajmniej sama sobie wybiera znajomych. 
No i Gorzka kiedyś poznała jeszcze jedną taką osobę. Osobę, która zmienia się tak jak ona. Teraz uwielbia patrzeć na nią, na te jej przeobrażenia, bo jest w tym coś fascynującego. Raz ten ktoś jest mały, a za chwilę rośnie o co najmniej dwadzieścia centymetrów. Gorzka tak patrzy na to i się zastanawia, czy to na pewno ta sama osoba. Jeśli tak, to która jest prawdziwa? A może obydwie? I wciąż się zastanawia nad tym fenomenem. I ten fenomen nie daje jej czasem w nocy spać. Jak to w ogóle jest możliwe, że ten ktoś jest podobny do niej. Przecież ona jest jedyna w swoim rodzaju. Zresztą jak każdy z osobna. A tu taka zagadka. Jak ją rozwiązać? Gorzka ma straszny mętlik w głowie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Czarowanie

Nie czarujmy się. Życie w większości składa się z rupieci. Nie można wszystkiego egzaltować, bo niedługo zaczniemy płakać nad rozlanym mlekiem i rozbitym dzbanem. Potłuczesz dzban, to zawsze możesz kupić nowy. Jeden rupieć więcej i jeden mniej. Rupieć jednak nieco przydatny. Czym mierzyć przydatność rupieci? Coś, czego codziennie używamy, możemy śmiało powiedzieć, że to nie rupieć. Wszystko co stoi nieużywane, to już rupiecie. A gdy kupimy nowy dzban, to który wtedy staje się rupieciem: stary czy nowy? A może obydwa? Dla swojego dobra powinniśmy może czasem pewne rzeczy wyrzucić. Ale jeśli nie można? Jeśli pewnych rzeczy nie można po prostu wziąć w rękę i wyrzucić, choć tak byłoby najlepiej. Bo ręka odmawia posłuszeństwa i śmieje ci się prosto w twarz cedząc przez palce: "nie wyrzucisz mnie, nie masz tyle siły". I nie wyrzucisz, choćbyś chciała Gorzka, to nie wyrzucisz, nie masz jeszcze tyle siły w sobie. Jeszcze wierzysz w jakąś cholerną bajkę. Świat zasypują śmieci, top...

Na walizkach

      Zamiast spokojnie siedzieć na dupie, to tylko by się włóczyła. Mrs. Gorzka naprawdę stara się ograniczyć swoje wojaże, ale po prostu nie może. Jak tylko siada, to zaraz czuje, że musi wstać. Zazwyczaj też więc siada na samym brzegu krzesła czy ławki, żeby jak najszybciej się ulotnić. Bardzo rzadko zdarzają się chwile, że siedzi z przyjemnością i najczęściej dzieje się tak tylko wtedy, gdy czuje, że musi zwyczajnie fizycznie odpocząć. W pozostałych przypadkach albo jej się gdzieś spieszy, albo wydaje się jej, że zajmuje komuś niepotrzebnie czas i czuje się po prostu zbędna, jak dodatkowa niepotrzebna walizka, do której włożyło się ubrania takie "na wszelki wypadek". Tylko jeden raz w życiu przysiadła i poczuła, że jest we właściwym czasie i we właściwym miejscu - to bardzo maleńko jak na jej długie życie. Tak bardzo mało, że coraz bardziej niespokojnie robi wszystko, żeby znów się to powtórzyło. I odgrzebuje je w pamięci, jak jakąś niedoścignioną namiastkę szczę...