Przejdź do głównej zawartości

Spowiedź

    
 Jeżeli ktoś uważa, że ten wpis może obrazić jego uczucia, niech nie czyta.




           Dzisiaj Gorzka obudziła się zlana potem, dosłownie, a to jej się raczej nie zdarza, i to tuż przed budzikiem. Ciemno jeszcze było, gdy siadła na łóżku i próbowała sobie przypomnieć, co jej się przyśniło. Wcale nie musiała się wysilać. Wszystko pamiętała dokładnie. Podniosła się więc dość raźno z łóżka z pewnym postanowieniem. No skoro tak się zaczął dzień... 
Piątek to dla katolików dzień spowiedzi, szczególnie pierwszy piątek. Mrs. Gorzka umyła włosy i nałożyła na nie odżywkę, dzisiaj jej się chciało. Spojrzała w lustro i ujrzała młodą kobietę z okropnymi sińcami pod oczami, ale to nic nie szkodzi, bo i tak zakłada okulary, a zza nich widać co najwyżej tylko nieokreślonego koloru oczy. Cóż ona dzisiaj na siebie założy? Na pewno usta pomaluje na różowo, grzecznie rozpuści włosy, naciągnie wygrzebane spod łóżka granatowe rajstopy, wbije się w wąską, czarną spódnicę, a góra? Góra będzie na guziki, żeby było, co rozpinać. No i żółty płaszcz musi być. Gorzka nie wybiera się na randkę, Gorzka wybiera się do spowiedzi. Ewentualnie jak jej się przez kilka godzin ostudzi zapał, to założy grzecznie dżinsy, włosy upnie, a pozwoli sobie tylko na swoje ulubione rękawiczki bez palców. Żeby nie wzbudzać podejrzeń. Bo ten niewinny image już niejednego wyprowadził daleko do lasu. 
Należało się jeszcze zastanowić, gdzie się do tej spowiedzi udać. Ano najlepiej i najbliżej byłoby do swojego kościoła, ale gdyby Bogu ducha winny proboszcz dowiedział się, co jego najładniejsza owieczka wyprawia, to jeszcze jakąś niewygodną pokutę by sobie ubzdurał. Nie, na taką konfrontację Gorzka jeszcze nie jest gotowa. Poza tym proboszcz się za mało ujawnia i kto wie, co mu tam w głowie siedzi. Jakiś inny szczęśliwiec posłucha sobie dzisiaj gorzkich wynurzeń. 
Wybór padł na bardzo znane sanktuarium. Wielka kaplica pokuty, gdzie konfesjonały ciągną się rzędami i końca nie widać. I bardzo dobrze. Gorzka tym bardziej pozostanie anonimowa. Z tego też względu wybiera wariant drugi ubioru, zresztą może i strach ją trochę obleciał. No i cóż, klamka zapadła. Zapaliła się żarówka i nogi jak z waty zaprowadziły Gorzką do konfesjonału. 
Przywitać się i przeżegnać, to żaden problem, ale co potem? Potem trzeba wyznać, kiedy było się ostatnio u spowiedzi. I tutaj Gorzka może wziąć przykład ze swojej mamy, która nawet jak ostatnio była piętnaście lat temu, to i tak mówi, że kilka miesięcy temu. Gorzka jest przebieglejsza i powie, że w czasie rekolekcji wielkopostnych, ale ile lat do tyłu, to już się raczej ksiądz dopytywać nie będzie. A jak będzie, to Gorzka powie prawdę. I teraz trzeba wyznać grzechy.
Mój okropny, wybuchowy i skłonny raczej do szczerości charakter wciąż sprawia, że za często unoszę się gniewem. Cierpią przez to inni ludzie, najbardziej najbliżsi, choć nie tylko, ostatnio np.  oberwał bogu winny kurier DHL i klientka dyskontu, która stała w kolejce za mną. Nie potrafię utrzymać jęzora za zębami i  prawdę w oczy powiedziałam jednej i drugiej koleżance i jednemu koledze też, który do tej pory się do mnie nie odzywa. Najgorsze jest to, że nie wiem, po co to robię. Po prostu nie potrafię zamknąć pyska. 
Jestem leniwa. Za pracę biorę się dopiero wtedy, gdy już nie mam, co jeść. A wtedy staję się okropnym tyranem, który krzyczy i wszystko musi być jak  w zegarku. 
Nie szanuję pracy innych ludzi, bo ja to zawsze robię lepiej od reszty. 
Nie szanuję swojego ciała, bo piję i palę, dopiero jak już zaczynam się źle czuć, to robię sobie przerwę. I to wszystko oczywiście po kryjomu. 
Karmię się grzesznym słowem, obrazem, dźwiękiem i mam problem w określeniu tego, co jest złe, a co dobre. 
Specjalnie irytuję ludzi, żeby wylazło z nich, co najgorsze. Nie robię tego jednak, żeby ich skompromitować, ale żeby przekonać się, jak to wszystko działa. 
Zbałamuciłam niewinnego mężczyznę, ale nie miał ani żony ani dzieci. 
Wątpię w co niektóre dogmaty wiary, szczególnie w życie wieczne, bo nie wyobrażam sobie, że mnie mogłoby to dopaść. 
Nie mogę zmusić się do miłości, mimo że ten ktoś tego potrzebuje. 
Jest mi wszystko jedno, na niczym mi nie zależy, nie widzę ani sensu, ani celu, wątpię we wszystko i we wszystkich. 
To są wszystkie moje grzechy, przynajmniej te które pamiętam i oczywiście bardzo ich żałuję. Chcę poprawy, dlatego tu przyszłam, chcę skutecznej pokuty.

Ciekawe, czy dostanie rozgrzeszenie? 
Ciekawe co jej powie ksiądz? Potraktuje ją jak resztę, czy nie?
Kto Gorzkiej bardziej potrzebny: ksiądz czy może psychoterapeuta? A może wystarczy ją zbić lub powiedzieć prawdę w oczy? 

Gorzka odeszła od konfesjonału z mieszanymi uczuciami, bo nie usłyszała, czy dostała rozgrzeszenie czy nie, ale chyba tak, bo gdyby nie, to pewnie ksiądz nie omieszkałby jej o tym powiedzieć. 

No a teraz hulaj dusza piekła nie ma...

Komentarze

  1. Ja nie mogę do kościoła bo mam atak śmiechu na wszystko co tam się wyrabia.Raz mnie wyprowadzili.Skoro każdy z Nas jest Bogiem to po co kościół?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też kiedyś wyprowadzili, ale ja zemdlałam. :)

      Usuń
  2. Już od dawna nie chodzę i nie uważam siebie za katoliczkę.
    Nie podoba mi się katolicka wersja Boga i oczywiście spowiedź też
    i to wbijanie sobie w pierś, że jestem winna.
    Jednak Gorzką dobrze się czyta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Paradoksalnie rozbawił mnie Twój wpis. Jest daleki od obrażania kogokolwiek, Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetna? Może być i tak. Również pozdrawiam.

      Usuń
  5. Pierwsza i nie ostatnia, a Gorzkiej drogach trudno się połapać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Czarowanie

Nie czarujmy się. Życie w większości składa się z rupieci. Nie można wszystkiego egzaltować, bo niedługo zaczniemy płakać nad rozlanym mlekiem i rozbitym dzbanem. Potłuczesz dzban, to zawsze możesz kupić nowy. Jeden rupieć więcej i jeden mniej. Rupieć jednak nieco przydatny. Czym mierzyć przydatność rupieci? Coś, czego codziennie używamy, możemy śmiało powiedzieć, że to nie rupieć. Wszystko co stoi nieużywane, to już rupiecie. A gdy kupimy nowy dzban, to który wtedy staje się rupieciem: stary czy nowy? A może obydwa? Dla swojego dobra powinniśmy może czasem pewne rzeczy wyrzucić. Ale jeśli nie można? Jeśli pewnych rzeczy nie można po prostu wziąć w rękę i wyrzucić, choć tak byłoby najlepiej. Bo ręka odmawia posłuszeństwa i śmieje ci się prosto w twarz cedząc przez palce: "nie wyrzucisz mnie, nie masz tyle siły". I nie wyrzucisz, choćbyś chciała Gorzka, to nie wyrzucisz, nie masz jeszcze tyle siły w sobie. Jeszcze wierzysz w jakąś cholerną bajkę. Świat zasypują śmieci, top...

Na walizkach

      Zamiast spokojnie siedzieć na dupie, to tylko by się włóczyła. Mrs. Gorzka naprawdę stara się ograniczyć swoje wojaże, ale po prostu nie może. Jak tylko siada, to zaraz czuje, że musi wstać. Zazwyczaj też więc siada na samym brzegu krzesła czy ławki, żeby jak najszybciej się ulotnić. Bardzo rzadko zdarzają się chwile, że siedzi z przyjemnością i najczęściej dzieje się tak tylko wtedy, gdy czuje, że musi zwyczajnie fizycznie odpocząć. W pozostałych przypadkach albo jej się gdzieś spieszy, albo wydaje się jej, że zajmuje komuś niepotrzebnie czas i czuje się po prostu zbędna, jak dodatkowa niepotrzebna walizka, do której włożyło się ubrania takie "na wszelki wypadek". Tylko jeden raz w życiu przysiadła i poczuła, że jest we właściwym czasie i we właściwym miejscu - to bardzo maleńko jak na jej długie życie. Tak bardzo mało, że coraz bardziej niespokojnie robi wszystko, żeby znów się to powtórzyło. I odgrzebuje je w pamięci, jak jakąś niedoścignioną namiastkę szczę...