Przejdź do głównej zawartości

Na łańcuchu

       
        Wpis nieco katolicki, kto nie chce, niech nie czyta.


       Gorzkiej zaginął jeden wpis. Wpis o łańcuchu, na którym Gorzka się szarpie i wyje. Na który sama potulnie dała się uwiązać, a teraz skowyczy. 
Psy trwają przy swoich panach nawet wtedy, gdy są bite i nie chcą odejść. Dlatego pan, żeby pozbyć się swego psiaka, wywozi go daleko i wyrzuca z samochodu, żeby nie mógł wrócić, ewentualnie przywiązuje go do drzewa na krótkim sznurku, żeby tam zdechł z głodu i pragnienia lub przywiązuje do worka z kamieniami i wrzuca do Warty. Ewentualnie jeszcze zleca sąsiadowi strzał z wiatrówki. Czy pies, gdyby to wszystko wcześniej wyczuł, odszedłby od swego opiekuna? Psy kochają aż tak bezgranicznie, czy może nie potrafią po prostu powiedzieć nie? Wolą cierpienie niż niepewną poniewierkę? A może wytłumaczenie jest dużo prostsze: nie mogą, bo z tego łańcucha zdejmuje je dopiero pan, tylko i wyłącznie w tym jedynym ostatecznym celu, a tylko szczęśliwcom udaje się go zerwać. 
      Skoro psy wolności zaznały może tylko w okresie wczesnoszczenięcym, nie pojmują, że można inaczej, że można hyc za płot, poczuć wiatr w uszach i smak wolności, i żegnaj niewolo. Koty na łańcuchach nie stoją, gdy chcą odchodzą. Gorzka dopatrzyła się w tym wszystkim dziwnej zależności. Im lżejsze pęta i brak łańcucha w dzieciństwie, tym łatwiej później uciec od swego oprawcy. Może się nawet okazać, że to wcale nie aż taki oprawca był. Im krótszy i ciaśniejszy łańcuch, tym trudniej się z niego zerwać. Świat robi się znacznie mniejszy, niebezpieczniejszy, odgrodzony ze wszystkich stron murem lub płotem, za którym nie kryją się słodkie tajemnice, ale zawiść, upokorzenie, ból i bieda. Czy to zbieg okoliczności, że młodzi chłopcy w niższym seminarium, mogą korzystać z telefonu i internetu tylko godzinę dziennie? Zresztą jacy chłopcy, przecież to są prawie dorośli ludzie. Ale jakoś przecież musi narodzić się to powołanie, a same modlitwy nie wystarczą. Przecież internet to samo ZŁO. Nie o seminariach jednak ani wyższych ani niższych pisać Gorzka będzie, bo się na wychowywaniu młodych chłopców nie zna. 
Bo ta zależność tak naprawdę jest widoczna wszędzie i wszędzie o niej mówią i piszą. Choćby najpopularniejszy slogan, że córka alkoholika weźmie sobie za męża alkoholika, bieda i nieuctwo są dziedziczne, a jak pojedziesz do Francji, to napadną cię terroryści. Obecność takich "oczywistości" w naszym życiu, może je całkiem nieźle zdeterminować. Jedna czy druga kobieta za wszelką cenę będzie unikać pijaków i zwiąże się tylko i wyłącznie z mężczyzną, który nie pije. I dobrze, jeżeli związki służą tylko prokreacji. Czeka ich piękne i szczęśliwe życie. 
Istnieje jednak część ludzi, którzy lubią się męczyć. Okazuje się bowiem, że tylko męka i cierpienie mają sens, że to wszystko do czegoś prowadzi, że to tak ma być, i że nie może być inaczej. Bo tam w wielkim świecie czyhają na nas gorsze niebezpieczeństwa i jeszcze okrutniejsi kaci. Więc co tam taki mój kacik. Tyle to się można pomęczyć. Jest mi źle, ale z otwartym sercem przyjmuję i hołubię to, co mam, choćby to był łańcuch na szyi, bo przecież mogę sobie jeszcze pogorszyć. Osobista zgoda na niesienie takiego krzyża, musi prowadzić po śmierci tylko do samego nieba. Zbawienie przecież przeszło przez krzyż. Gorzką zastanawia tylko jedna rzecz, co jeśli się okaże, że to wcale nie jest TEN krzyż, tylko jakiś nasz własny, wyimaginowany, który nie prowadzi do życia wiecznego, ale zamyka na świat, ludzi i całe życie, sprawiając, że widzimy tylko czubek własnego nosa. Czy to o taki krzyż JEMU chodziło?  Co jeśli całe życie niesiesz krzyż, który sam sobie tylko i wyłącznie dla własnej uciechy wystrugałeś? Godzenie się na cierpienie ma tylko wtedy sens, gdy nie ma innego wyjścia lub gdy jesteś sado macho i  sprawia ci to przyjemność. Ilu z nas znalazło się w sytuacji bez wyjścia, a ilu z nas jest sado macho? Czy ten  pseudo krzyż na Twoich plecach, to na pewno krzyż? Czy tego łańcucha na pewno nie da się zerwać? Może on już jest nieźle przerdzewiały i może lepiej zerwać go teraz niż czekać na worek z kamieniami lub strzał?

Komentarze

  1. Kreujemy swoją rzeczywistość .Myśli to energia już ten od wzoru e równa się mc kwadrat to powiedział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy na pewno wszystko da się wykreować? Powiem sobie, za chwilę polecę jak ptak, i co polecę? Albo będę zdrowa i co będę? Na pewno? Zawsze?

      Usuń
  2. Tak, krzyż krzyżowi nie równy. Poza tym jak już Jeden na krzyżu wisiał, krzyż
    nosił, to czy my też musimy?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Czym babcie straszyły dzieci

W wielkim starym lesie, w którym co drugie drzewo jest niebezpieczne i podgląda każdego nieświadomego niczego przechodnia, wydarzyła się historia, która jednym może wydawać się nieprawdziwa, a inni powiedzą, że to szczera prawda. Tak naprawdę to nie jest istotne, do której grupy się zaliczasz, historia i tak pozostanie historią i kiedyś umrze wraz z ostatnią osobą, która o niej usłyszała.  Dzieci często bawiły się lesie. Choćby z tego względu, że nikt z dorosłych nie widział i nie słyszał, czym tak naprawdę się zajmują. Tym samym w lesie czuły się dość swobodnie nie tylko w słowach, ale i zachowaniach. Lubiły las również dlatego, że w lesie czasami bywało strasznie. Oczywiście nie aż tak bardzo. Tak odrobinę, żeby po każdym powrocie do domu czuły jeszcze dreszczyk emocji w postaci ściskania w żołądku i lekkich ciarkach na plecach, które i tak szybko mijały wraz z ciepłą kolacją i słodką herbatą przy rodzinnym stole. Płomienie huczały pod fajerkami, z telewizora sączyła się bajka o ...

Na co komu droga

         Motyw drogi to jeden z najbardziej skazanych na sukces tematów. Czy to będzie książka, film, muzyka,  czy może wystawa fotografii w lokalnej galerii pewne jest, że przyciągnie dość sporą rzeszę odbiorców. Co ma w sobie ten kawałek asfaltowej, betonowej lub ze zwykłego piachu , żużlu i kamienia utoczonej mniej lub bardziej prostej nawierzchni? Czasem wznoszącej się lub opadającej, z mniejszymi lub większymi dziurami najczęściej prostokątnej, długiej, bo zwykle bez końca, płaszczyzny? Dlaczego ta prosta wyrysowana ludzkimi potrzebami tak wszystkich niepokoi, ale i zachwyca? Ona jest przecież z nami od wieków. Powinna się nam już znudzić. Wszystko wskazuje jednak na to, że jest nam po prostu potrzebna do życia. Cóż jest piękniejszego od mglistego punkciku na końcu równej jak stół autostrady, od zwykłej ekspresówki obsadzonej po bokach drzewami, od lipowej alei prowadzącej nie wiadomo gdzie, od leśnej, piaszczystej drogi, która nigdy ...