Wciąż mi chodzą po głowie morskie fale, te nasze bałtyckie, takie szaro-białe, jak biją o brzeg. Ciężkie, smutne, monotonne i tylko ten rytm wciąż taki sam. I znów wciąż w mojej głowie dzieje się to samo, raz głośniej, raz mocniej, potem trochę spokoju, tak tylko delikatnie i za jakiś czas znowu to samo i przechodzą mnie takie dreszcze od tych uderzeń... .I miejsca sobie znaleźć nie mogę i głupoty robię.
Nie wiem, jak to się stało, ale nie miałam okazji widzieć przypływu, podejrzewam, że to byłyby te najgorsze dni, te po których wstyd mi spojrzeć sobie w twarz. Chociaż wstydzić się nie ma czego. To nie dusza, nie serce i nie umysł, a hormony tak sobie z nami pogrywają miesiąc w miesiąc, śmieją nam się w twarz.
A Ziemia to kobieta, która odpowiednio reaguje na księżyc, który pewnie jest mężczyzną. I dlatego Bałtyk jest dla mnie kobietą i jest tak głęboko seksualny. Kiedyś jeden pan zauważył, że w tym rytmie napisany jeden z najważniejszych dramatów Strindberga... Ciekawe na kim się tego nauczył? Gdzie takich panów znaleźć? Oj nie zawsze tak się dopełniamy jak Ziemia ze swoim Księżycem. Jaka jest szansa, że w ogóle w życiu tak się dopełnimy?
Dzisiaj rządzi mną estrogen, od rana zaczęło się od niewielkich dreszczy i tak już zostało i teraz przez kilka najbliższych dni mam popaprane. Niestety nie wyrwę sobie jajników.
Komentarze
Prześlij komentarz