Przejdź do głównej zawartości

Ciemności kryją ziemię

Ciemności kryją ziemię... lub raczej mnie. Coś mnie pożarło, pochłonęło lub coś mną zawładnęło. Niby jestem ja, ale właściwie jakby nie ja. I tak naprawdę to już nie wiem kto jest.
I tak powoli zaczynam wszystko składać w jakąś całość, czasem coś dojrzę, ale już po chwili lub po godzinie tego nie ma i myślę znowu, czy to mi się przyśniło, czy to było naprawdę. Bywa, że gonię za tym, jak za białym, puchatym zajączkiem, raz tam go dojrzę, raz tu. Bawi się ze mną, nie drwi, ale patrzy, co ja na to. No dobra, niech patrzy, ale ja tam i tak swoje wiem. Przecieram oczy i znów próbuję i spinam się. I coś mi się w końcu udało i będę się tego trzymać póki co...


No teraz już wiesz Mrs. Gorzka ;)


I zrobię sobie takie poszukiwanie straconego czasu i może coś odkryję jakąś prawdę o sobie. I może w końcu przypomnę sobie, jak się pisze, bo wraz z własną tożsamością straciłam pewne umiejętności i część wspomnień. 


Niech się więc stanie i niech się dzieje, co chce. 

























































 















 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

A na koniec musi być modlitwa do św. Judy Tadeusza. 

No najłatwiej byłoby wkleić gotową modlitwę, ale dzisiaj przyzwoitość mi na to nie pozwala. Co prawda obczytałam się gotowców, ale już nic z nich nie pamiętam. 

Z całego serca i z całych sił swoich proszę o rozpatrzenie mojej nietypowej sprawy, mojej trudnej i niemożliwej sprawy, sprawy, która spędza mi sen z powiek i faktycznie nie sypiam po nocach, sprawy przez którą nie mogę jeść i nawet pić, a nawet odurzać się choćby w inny sposób. Sprawy która przysłoniła mi wszystko, a ja nie mogę sobie sama z nią poradzić. Sprawy która zaprząta mi głowę 24/h. Proszę chociaż o zerknięcie, bo ja wiem, że ludzie mają większe sprawy, ale moja też jest niemożliwa... I tak bardzo jak mogę, tak proszę... Choć o chwilę uwagi. 

Do św. Antoniego: Z całego serca i z całych sił swoich proszę, żebym odnalazła siebie...


Do św. Judy Tadesza

          Proszę, bardzo proszę o rozpatrzenie mojej beznadziejnej, rozpaczliwie beznadziejnej sprawy. Sprawy dla której nawet ja nie potrafię znaleźć odpowiedniego zakończenia. Ja wiem, że Ciebie Twoja intuicja nie zawodzi, że Ty potrafisz, że wiesz, co trzeba będzie zrobić. Chciałam Ci tylko powiedzieć, że to nie stało się na darmo, że mnie to zmieniło, że ja nie chcę niczyjej krzywdy, chcę tylko, żeby wszystko  dobrze się skończyło jak w bajce. Z całego serca, z całej duszy, z całego umysłu mojego proszę. 

12.11.2016


        Zawsze mnie interesowało, jak zwykły człowiek może zostać świętym. Przecież jest takim samym człowiekiem jak każdy z nas, a bycie człowiekiem wcale nie jest łatwe. Wierzę w to, że każdy z nas ma pod górkę, jedni bardziej, inni mniej, ale dla mnie to taki sens każdego życia. Wszystko zależy od miejsca,
z którego na to patrzymy. Podziwiam ludzi, którzy mając tak bardzo krzywo, trzymają się prosto cały czas. Z całego serca, duszy i sił swoich proszę o zrozumienie mnie i moich krzywych myśli, bo jasne że chciałabym mieć wszystko jasne i proste, ale niestety nie mam. Wierzę, że to co przyszło ma jakiś sens i nie dzieje się na darmo, jeżeli tylko może to komuś pomóc wyprostować jego drogę, to proszę pomóż w tej beznadziejnej sprawie. Tylko Ty jesteś w stanie ocenić, czy warto. 


Do Św. Judy Tadeusza.
13.12.2016
       Oj jakim mnie Bóg stworzył, takim mnie masz... Widzisz, że nie jest łatwo, ale Ty na pewno znasz to z autopsji, przecież jesteś takim jak ja, tzn, byłeś, ale na pewno pamiętasz, ile trzeba się namęczyć. Najlepiej byłoby się w takie dni po prost nie modlić tylko schować się gdzieś. Ale ja chcę, nawet w takie dni, w końcu jesteśmy stworzeni na podobieństwo Boga, więc nie możemy się tego wstydzić. Z całych więc sił, z całego serca, umysłu mojego proszę o rozpatrzenie mojej prośby niemożliwej, która tam pewnie leży gdzieś na dnie i jak się ukaże pewnego dnia, to bardzo, ale to bardzo proszę, żeby jej do kosza nie wyrzucać. 


14.11.2016r. 

     Pustka dzisiaj straszna, sto różnych myśli przechodzi przez głowę, brak ładu. Jak z tego wydobyć to, co ważne, czego należy się trzymać, jak nie oszaleć w tym wszystkim. Poskładać muszę sama to wszystko w całość, w coś co będzie na tyle trwałe, żeby móc się tego trzymać. Jak Twojego ramienia. W tym całym dzisiejszym  rozczarowaniu i zwątpieniu staram się wciąż mieć nadzieję. Proszę Cię, choć nie wiem, czy powinnam. Ja muszę wierzyć, bo widzę przemianę, małymi krokami coś się zaczyna i wierzę i proszę o niemożliwe... 


15.11.2016r. 

       Gdybym była czysta jak łza, gdybym modliła się jak należy, gdybym była po prostu taka jaka nie jestem, a jak chciałabym być, to może z podniesionym czołem modliłabym się o to, a może raczej wyrzuciłabym to z siebie, bo przecież to nie może być możliwe... Tylko gdyby nie ta głupia nadzieja, nie ta głupia ja, nie byłoby tych słów co wieczór, tej pewności, że muszę to robić, też by nie było. Drogi Judo Tadeuszu, jakkolwiek zawracam Ci głowę, czy słusznie czy nie, pamiętaj. 

16.11.2016r. 

      Po pustce przyszedł czas na zwątpienie. Dzisiaj szczególnie przeraża mnie ogrom mojej doszczętnej głupoty i mogę sobie to tłumaczyć silnym przeczuciem, dziwnym spokojem, gdy myślę o przyszłości, o tej wierze, że to jeszcze się nie skończy, że ciąg dalszy  będzie napisany i że to właśnie ta pora nadchodzi, to i tak zdrowy rozsądek mówi dzisiaj wyjątkowo głośno, niemalże krzyczy: o czym ty myślisz dziewczyno? Boję się, że Ty myślisz to samo o mnie, a ja sobie będę trwać w tym swoim urojeniu i kiedyś się znów przebudzę i znów pół mojego życia znów upłynie, a ja wciąż będę taka sama i nic nie zmienię i nic się nie zmieni. I przyjdzie taki czas, że na wszystko będzie za późno... Dlatego proszę Cię z całego serca i całą sobą, bo wszystko we mnie dziś płacze i wątpi o zrozumienie i wstawiennictwo. 

17.11.2016r.

       Wszystko dziś przemawia do mnie. Zaczęło się z samego rana. Najpierw sen, potem jeden tekst, potem drugi, potem myśli zdecydowanie spokojniejsze. To ma sens, jeśli tylko wniesie coś dobrego, choćby w życie jednego człowieka. Nie można wyrzucać z siebie dobra i piękna, i nie można udawać, że tego nie ma, pozwolić temu ulecieć. Żeby zostało bezpańskie, zatarło się niespełnione. Nie można wciąż tkwić w dzieciństwie, udawać, że się nic nie słyszy i nie widzi. Nie można zwątpić, choćby nie wiem co... Dlatego wciąż proszę Cię św. Judo Tadeuszu o zrozumienie, o wstawiennictwo w tej tak ważnej dla mnie sprawie. 

 18.11.2016r.

       Tak sobie myślę, czy Ty w ogóle mnie słyszysz. Te listy elektroniczne ile jest w tym z prawdziwej modlitwy? Czy to w ogóle jest modlitwa? Nie składam rąk, nie klęczę, a siedzę wygodnie przed komputerem i jedynie co wysilam, to swój umysł, czasem zapłaczę, czasem się uśmiechnę, często słucham też muzyki do tego... Czy Ty mnie wtedy słyszysz i co sobie myślisz? Na pewno są żarliwsze modlitwy, odpowiednio odmawiane, moja tam może gdzieś na szarym końcu się chowa. Ale może przyjdzie i na nią pora. Chciałabym żebyś wiedział, że ja je jak najbardziej traktuję poważnie i one są jak taka delikatna, cienka nić, która może rozciągać się w nieskończoność, ale właściwie nie pęka...    I mam nadzieję, że nie pęknie, będę ją pielęgnować, jak tylko dam radę, póki co... Dlatego z całych sił, z całego serca i całym moim pogmatwanym umysłem proszę Cię o zrozumienie dla mojej sprawy niemożliwej, trudnej, ale wyrastającej z czegoś czystego i pięknego.  


Do Św. Judy Tadeusza

      Na każdym kroku odkrywam, że Ktoś mnie kocha, to co się wydarzyło, wierzę, że również od Niego pochodzi, z całych sił, z całego serca proszę , pomóż mi to przyjąć i niech się dzieje...

20.11.2016.


     Dzisiaj wszystko jest delikatne jak muzyka, której słucham od dwóch dni. Chciałabym też być taka w środku, niestety nie  jest tak. Ale staram się i przypominam sobie tylko to wszystko, co wrażliwe i emocjonalne. Robić też staram się wszystko w tym tonie, nie zawsze się udaje, ale chciałabym. Potrzebuję znów czas dla siebie, żeby przemyśleć.... No tak wiem, że za bardzo się nad tym koncentruję i za dużo myślę, ale odkryłam, że nie tylko jak jedna mam w sobie ten kompleks. Chciałabym, żeby ta modlitwa była taka z prawdziwego zdarzenia, może z czasem będzie. Póki co jest szczera i prawdziwa i wypływa z serca i płaczącej duszy... Z całego serca i całej tej duszy cierpiącej proszę o wstawiennictwo i przyjmę każde rozwiązanie, które będzie według Ciebie najlepsze.  

21.11.2016r. 

    Piękny dziś dzień był, pięknie kładły się mgły w lesie... Było wyjątkowo ciepło i nawet słońce dawało radę, znów dzisiaj widziałam moje dwa łabędzie. Dziękuję za ten dzień. Myśli spokojniejsze, gdy można po prostu wyjść i się tym w samotności ucieszyć. Całą sobą proszę o zrozumienie i pomoc, wierzę, że znajdzie się odpowiednie rozwiązanie, tak mi dobrze z tym, że gdyby tego zabrakło, nie wiem, co by się ze mną stało. Dziękuję.   

22.11.2016r. 

    Dziś jak zwykle zwracam się do Ciebie w mojej rozpaczliwej sprawie. Sprawie jak beznadziejnej sam wiesz. Nie jestem w stanie sama wymyślić pozytywnego zakończenie, bo zdaję sobie sprawę, że takiego nie ma. Wierzę, że jednak w jakimś celu to wszystko się dzieje, że coś się przez to stanie dobrego, albo we mnie, a może w kimś innym. Wierzę, że ta Łaska Boża, która mnie pewnego dnia oświeciła, pojawiła się w jakiś konkretnym celu, poddaję się temu i całkowicie zawierzam, proszę o wstawiennictwo św. Judo Tadeuszu... 

23.11.2016r. 

     Najgorsze to zwątpić, odpuścić sobie, dać spokój - takie myśli też mi chodzą po głowie, że wszystko to za mało, że nie rozumiem  powagi  sytuacji, że takie coś nie może zaistnieć, że znów mi się to wszystko wydaje, że jestem niemoralna. Oceń mnie sam i podejmij odpowiednią decyzję, ale ja nie mogę zwątpić po raz kolejny, co by się stało, nie mogę... W zupełności też sobie zdaję sprawę, co mi wolno, a czego nie, wiem, że niedużo, a chciałabym więcej, proszę pomóż w tej rozpaczliwej sprawie...
  

Do św. Judy Tadesza
24.12/2016

Początek dnia upłynął mi na zastanawianiu się nad moją moralnością, a teraz wieczorem sam widzisz... Chciałabym, żeby ktoś mi powiedział, co mam zrobić, tak byłoby najłatwiej, ale po prostu po raz pierwszy czuję, że już zostało powiedziane, to co powinno, że reszta zależy już tylko ode mnie a przyszłość od Ciebie. Z całych sił, które muszę w sobie znaleźć, proszę Cię o pomoc. Nie bij mnie i nie wyzywaj tylko po prostu zrozum. Proszę. 


25.11.2016r. 

Znów ciężko mi dotrzymać obietnic, a już myślę o nowych, właściwie nie o nowych - to są wciąż te same od dawna, zależy mi, żeby się udały, bo wierzę, że wtedy spotka mnie coś dobrego. Niestety bardzo ciężko mi w nich wytrwać... 
Z całej tej mojej umęczonej duszy (ale cieszę się, że ją mam) proszę o wstawiennictwo.   


Do św. Judy Tadesza

26.12.2016 Wstyd mi dzisiaj za moje myśli, za moje czyny i czuję się tak maleńka, jak pyłek pod podeszwą buta. Ja staram się jeszcze mieć sumienie i ono raczej działa, choć nie zawsze. Ja wiem, że w takich sytuacjach trzeba przeprosić kogoś, a nie tylko Ciebie. Może już trochę wyciągnęłam rękę... 
Dzisiaj przeczytałam takie słowa pewnej świętej: "Obym tylko miłować umiała! Palić, spalać się miłością" - oj jak bardzo spodobały mi się te słowa. Ja bym też tak chciała cokolwiek to znaczy.
Z całych sił, z całego serca, z całej duszy, Ty już wiesz, o co proszę...


27.11.2016


Dzisiaj nie wiem, czemu ufać, a czemu nie, znów zupełnie mnie siły opuściły i nie wiem, czy w ogóle powinnam Cię o to prosić. Tak ciężko znaleźć jakąkolwiek wskazówkę, jakiś punkt zahaczenia, z drugiej strony znów wydaje mi się, że już tyle było tych znaków, że grzechem byłoby w nie wątpić. A może ich pochodzenie jest wątpliwe, może to pochodzi właśnie z tej jakiejś czarnej głębi. W czyjeś ręce muszę to złożyć i zaufać, bo inaczej oszaleję. Ze spokojem jaki tylko jestem w stanie w sobie wykrzesać, oddaję się całkowicie i powierzam i proszę o wstawiennictwo. 


28.11.2016

Uświadomiłam sobie, jak strasznie bezsensowna jest moja prośba, jak bardzo jest beznadziejna i jak ja jestem beznadziejna, że czegoś takiego chcę, aż się popłakałam. Tak mnie korci, żeby się wycofać, ale jeśli to zrobię, to znów dam krok do tyłu. Co sobie o mnie znów On pomyśli? Zirytuje się tylko niepotrzebnie i w końcu powie "dość" i przestanie patrzeć na mnie łaskawym wzrokiem. Nie mogę więc tej nogi cofnąć. Dlatego proszę Ciebie Judo Tadeszu, może Ty coś wymyślisz, ja już pogodziłam się z tym, co będzie, cokolwiek to będzie. Przeraziła mnie tylko dziś strasznie świadomość, że mogłoby to po prostu przestać "być". Stąd te łzy.  

29.11.2016

Z całego serca, z całych sił swoich, z całej duszy swojej i całym swoim umysłem proszę Cię o wstawiennictwo w naszej beznadziejnej sprawie i dziękuję za to, co już dostałam, czego się nie spodziewałam, za to, że Ktoś tak pięknie odkrył się przede mną to wszystko. Mogłam nigdy tego nie pojąć. Dziękuję z całej duszy swojej.  


30.11.2016

Dzisiaj kończy się listopad. Ostatni dzień tego miesiąca przywitał mnie dość oryginalnie. Już od rana wiedziałam, że będę mieć niesamowitego Gościa. Gość pojawił się dopiero późnym popołudniem, ale cały dzień już był niezwykły. Bardzo podoba mi się uczucie, że mogę kogoś uszczęśliwić. Że mogę to sprawić. Dziękuję, że to się dzieje. Z całego serca proszę o rozpatrzenie tej niecodziennej sprawy.  


01.12.2016
 
Tak się zastanawiam, co Ty sobie o mnie myślisz, jeśli w ogóle myślisz, co to za wariatka wypisuje takie tam właśnie głupoty. Ja się tak czasem muszę trzymać czegoś, choćby takiej... Nic się nie dzieje bez przyczyny, skoro już mnie tym obdarowaliście, to musicie mnie teraz wysłuchiwać. I muszę przede wszystkim chcę o to prosić, przecież trzeba mieć jakieś nadzieje, jakieś marzenia, pragnienia. A moje takie powstało, właściwie spadło na mnie jak dosłowny "grom z jasnego nieba", który przecież od Was pochodzi, bo nie może od nikogo innego. Tak czuję, szczególnie dzisiaj, że jestem z tym zupełnie sama, że w ogóle jestem sama, a przecież tego nie powinna mówić, bo to nieprawda. Widzisz więc, że czegoś musi mi brakować i mam nadzieję, że nie tylko mnie... Ja rzadko o coś proszę, ale teraz nie mogę przestać. Nie, nie robię tego tylko po to, żeby sprawdzić, nie jestem aż taka okropna, nie miej o mnie aż takiego złego zdania, bo mnie zlekceważysz, a ja z całych sił i z całego mojego serca i mojej duszy, która jest dla mnie najważniejsza jak zawsze i która wciąż nie daje mi spokoju proszę o to wszystko.  

02.12.2016

Boję się, że znów ucieknę, już w mojej głowie zaczyna to powoli kiełkować. Zdrowy rozsądek wraca i jeśli znów się nim pokieruję, to skończą się moje modlitwy. A przecież ja całe swoje życie tylko na tym opieram. Co tam kilka takich malutkich, mało rozważnych kroków, po których ślad pozostał tylko gdzieś tam głęboko. Tylko zdrowy rozsądek no i może trochę intuicja. Widzisz jaka ja tak naprawdę grzeczna jestem.Teraz trochę oszalałam i to ja jestem, czy nie ja... Nie wiem już co dzisiaj napisać, widzę tę całą beznadzieję i odchodzi ode mnie cała nadzieja... Ale zaczynam już sobie z tym powoli radzić. I przyjmuję to takim, jakie jest. Mimo wszystko jeszcze proszę o to, bo może to tylko dzisiaj jakiś słabszy dzień mi się trafił. Chciałabym, żeby tak właśnie było. Św. Judo Tadeuszu proszę, bo skoro zaczęłam Ci już zawracać głowę, to nie mogę przestać. 



Do św. Judy Tadesza
03.01.2017 Moja prośba oczywiście aktualna. Całą sobą proszę o pomoc, o wstawiennictwo, mimo że wiem, jak to jest bezsensowne. Czuję się jak małe dziecko, które prosi o zabawkę, ale po prostu czuję, że muszę to robić. Nie wiem, dlaczego tak jest, może z czasem to się wyjaśni, teraz tylko wiem, że po prostu tak trzeba. 

04.12.2016

Z całych sił, z całego serca i duszy mojej przypominam się tylko jak co dzień. Dziś przepełnia mnie szczęście, cierpliwsza jestem, mniej zadaję pytań i łatwiej godzę się z tym, co jest. A jest oczywiście dziś pięknie - po ostatnich ciężkich dniach przyszedł czas na chwilę spokoju. Cieszę się takimi chwilami, bo nie trwają wiecznie, dziękuję za nie jak tylko mogę, choć nie wiem, co ze sobą przyniosą w przyszłości, to dziękuję, bo  jak tu nie dziękować...  

05.12.2016

Moje samopoczucie zaczyna coraz bardziej przypominać sinusoidę. Jak wiesz, wczoraj było pięknie, ale niestety od rana spada coraz niżej, a wieczór jest ciężki bardzo... Znów sobie uzmysłowiłam, jak bardzo beznadziejne jest, o co proszę. I jest mi dzisiaj wyjątkowo wstyd. Oczywiście nie wstydzę się samej istoty tego, co się dzieje, ale tego do czego to może doprowadzić. Proszę Cię, żeby nigdy to nie doprowadziło do niczyjej krzywdy, żeby wszystko dobrze się skończyło, jak w bajce. Jeżeli już ma ktoś cierpieć to tylko ja. Chcę, żeby wszyscy byli szczęśliwi, ale dla siebie też proszę choć trochę.  


Do św. Judy Tadeusza 

06.12.2016

Wczoraj zrobiłam coś brzydkiego - złamałam swoją obietnicę. Głupio mi z tym, ale nie byłam w stanie jej dotrzymać. Mało się postarałam - wiem, że mogłam więcej, ale jak zwykle nie wyszło. Może kiedyś uda mi się w końcu wytrwać. Jak wiesz, samopoczucie moje wczoraj było kiepskie. Dziś już nieco lepiej. Z całych sił proszę o pomoc i wstawiennictwo.  

07.12.2016

Czy można modlić się o coś takiego? Codziennie się nad tym zastanawiam, mam całkowity chaos w głowie. Może dlatego, że spotkało mnie to pierwszy raz w życiu i odkrywam teraz w sobie coś, czego wcześniej nie znałam. Myślałam, że już tak zostanie, że albo nie mogę, nie chcę lub nie potrafię. Można się tego jednak nauczyć, a może to dostaje się z całym zestawem? To jest piękne, szkoda że tak późno się o tym przekonuję, teraz boję się, że na wszystko jest już za późno. Cieszę się już z tego, co dostałam, a chciałabym więcej, choć to niemożliwe. Dlatego proszę Ciebie, żebyś może kiedyś zerknął na to przychylnym wzrokiem. Bo ja się oddaję całkowicie, mimo że tyle mnie to czasem kosztuje. Proszę i mam nadzieję, że to dopiero początek. 


08.12.2016

Nie wiem, co się dzieje, nie wiem, co mam robić. Z całych sił, z całego serca wierzę, że Ty znajdziesz najlepsze rozwiązanie, nic nie mogę innego zrobić tylko zaufać. Mimo że każdy dzień to huśtawka moich nastrojów, wątpliwości, to staram się znaleźć w sobie jednak nadzieję i wierzyć w dobre zakończenie.  


Do św. Judy Tadeusza

09.12.2016

Dziś jestem taka malutka, właściwie to zawsze jestem malutka, ale dzisiaj to już całkiem tyci tyci. A wszystko przez moje myśli, nie są takie jakbym chciała, nie powinny takie być. I choć sobie tłumaczę, że przecież to przejściowe i minie i jestem po prostu człowiekiem i pewnych myśli się nie da niknąć, to i tak mi za nie strasznie wstyd. Prowadzi to do tego, że aby to w jakiś sposób zrekompensować, obracam to w siebie ostatecznie. I wiem, że to też niedobrze. Niemniej wolę w siebie niż w kogoś. Staram się, żeby było tego jak najmniej, ale ta huśtawka nie bardzo mi w tym pomaga. Do tego dochodzą myśli, że po co mi to wszystko, tak w sumie wygodnie jest przecież i może nie warto cokolwiek zmieniać. Codziennie widzę jednak po drugiej stronie człowieka i to było pierwsze, co zobaczyłam. Nie mogę więc przestać prosić o wstawiennictwo w mojej beznadziejnej sprawie. Proszę, choć sama się dziś nieco pogubiłam. Wierzę, że Ty widzisz to wszystko tak jak należy.  

10.11.2016

Ciężko mi dzisiaj znowu, z duszą na ramieniu, lepiej nic więcej nie będę mówić. Proszę tylko o zrozumienie i wstawiennictwo. Z całego serca i z całej mojej duszy, sama czasami nie wiem, o co tak naprawdę proszę. Jeśli ja nie wiem, to kto ma wiedzieć? 

Do św. Judy Tadeusza

11.12.2016

Zastanawiam się, co chciałabym Ci dzisiaj powiedzieć, jeszcze jakieś dwie godziny temu wiedziałam, ale teraz już nie wiem. Godzę się na to, co jest, bo nie mogę inaczej. Musisz to po prostu zrozumieć. Nie wiem, dlaczego tak jest, skąd to wypływa i jakie to będzie miało konsekwencje. Dlatego proszę Cię o wstawiennictwo, żeby nikt nie ucierpiał, co najwyżej ja. Tylko że ja też nie chcę cierpieć, chcę się w końcu cieszyć. Z całych sił, z całego serca, z całej duszy mojej proszę.  

12.12.2016


Każdy dzień jest wypełniony do granic możliwości. I dzień i noc, bez przerwy. Czy to jest w ogóle możliwe? Teraz wiem, że tak, dziękuję za tę wiedzę, za to co jest. Zmieniło mi się życie na lepsze, a ja już od dawna w ogóle nic nie oczekiwałam, o nic się nie modliłam, nic nie chciałam dla siebie. Taki prezent dostałam. Dlatego z całego serca, z całej tej mojej obolałej duszy proszę o wstawiennictwo w tej mojej beznadziejnej sprawie. Ja wiem, jak ona jest beznadziejna, ale ja muszę mieć jakąś nadzieję.

13.12. 2016

Dzisiejszy dzień jak kamień ciężki. Od rana nie miałam siły na codzienność. Jak pomyślę o jutrze, to widzę to samo. Czasem całkiem brak mi sił na to wszystko. Jestem osobą, która nie powinna narzekać, bo tak naprawdę nie ma na co. Powinnam być szczęśliwa. Dlaczego więc tak wyczekuję tych małych choćby iskierek. I dlaczego po chwilach euforii następują całkowite zaćmienia? Dlaczego tak strasznie ciężko czasem cieszyć się po prostu? Ja nie narzekam, nie obwiniam, nie skarżę się, ja czasem tak mam. Ja wiem, czego mi brakuje. Nie chcę być niewdzięczna, bo i tak dostałam coś, czego pragnęłam i nie przegapiłam tego. Nie chcę, żeby się kiedykolwiek skończyło, choćby w takiej postaci jak jest. Z całych sił, z całego serca proszę o zrozumienie i wstawiennictwo. 

14.12.2016

Mimo wszystko dzisiejszy dzień upłynął lepiej niż sądziłam. Niepotrzebnie się martwiłam. Wieczorem tylko zabrakło mi powietrza. Bardzo. Ja nie wiem, czy to co robię, ma jakieś choćby znamiona modlitwy. Czy Ty mnie w ogóle słyszysz, musiałabym poczytać, o tym jak powinna wyglądać prawdziwa modlitwa. Ja nigdy nie wiedziałam, o co się modlić. Już właściwie myśl o mnie, co chcesz, Wy i tak już pewnie swoje zdanie o mnie macie nie najlepsze. Ale ja muszę i wciąż proszę  wstawiennictwo w mojej  beznadziejnej sprawie.  


Do świętego Judy Tadeusza

15.12.2016

Dzisiaj nie wątpię, dziś mam dobry dzień i sama go sobie tak ułożyłam. Przepełniają mnie pozytywne uczucia i myśli. Cieszę się z tego, bo wiem, że to u mnie rzadkość. Wyjątkowo silnie dzisiaj odczuwam to swoje powołanie, za które bardzo dziękuję i mam nadzieję, że to dopiero początek. Dziwnie dzisiaj zobaczyłam to swoje życie, ale może kiedy indziej o tym napiszę, muszę to przemyśleć jeszcze.  Z całego serca, z całej duszy swojej proszę pamiętaj i pomóż.  

16.12.2016

Tradycyjnie huśtawka. Wczoraj było do góry, dzisiaj na dole. Jeszcze dzisiaj rano, a nawet  w południe, wydawało mi się, że wiem, teraz zostały z tego jakieś marne resztki. Jedno zdanie tylko mi kołacze gdzieś tam w głowie. Wszystko jest możliwe, jeśli tylko jest to zgodne w wolą Boga. Ufać, ufać, ufać i jeszcze raz ufać. Strasznie to trudne szczególnie, gdy ma się taki charakter jak ja. Byle co mnie zniechęca. Ale staram się, przynajmniej nad tym pracuję. Dlatego potrzebuję Ciebie do pomocy. Ty już dobrze wiesz, o co proszę. 


17.12.2016

Czy ktoś już Ci kiedyś zawracał głowę podobną sprawą? Co się robi z takimi sprawami? Wyrzuca się je od razu do kosza, czy może zostawia gdzieś na szarym końcu z myślą, że może za 10 lat będą inne okoliczności i wtedy się tym zajmiemy, rozpatrzymy? Najgorsze jest to oczekiwanie na cokolwiek, na najmniejszy choćby znak. Ja nie wiem, co się z tym stanie za np. dwa lata, czy będzie to takie samo, czy po prostu rozpłynie się gdzieś w chmurach. Na ile to jest  silne i prawdziwe? Czy w ogóle warto o coś takiego walczyć choćby modlitwą? Wydaje mi się, że ja widzę znaki, ale może to tylko moje urojenia. Ciężko bardzo trwać w takiej wierze  i ufać, że to wszystko ma sens. Czy to tylko ja widzę w tym sens? Wierzę że nie, choć to takie beznadziejne, ale przecież czasem nawet w takich sprawach zdarzają się nieoczekiwane zrządzenia losu. Losu, który jest w rękach Boga. Z całego serca i całej duszy swojej proszę o wstawiennictwo. 


Do św. Judy Tadeusza

18.12.2016 


Już różaniec był dla mnie dzisiaj ciężki wyjątkowo, więc wybacz, nie postaram się tak, jakbym chciała. Prosiłam i proszę, żeby to nie było tylko tak prozaiczne, bo na takie coś nigdy sama się nie zgodzę, choćby niebiosa dawały wolną drogę. Ty wiesz, czego pragnę. I ja wierzę, że znajdzie się najlepsze rozwiązanie. Z całych sił dzisiaj, jak co dzień, proszę o wstawiennictwo w mojej beznadziejnej sprawie. 

19.12.2016

Smutnej rzeczy się dzisiaj dowiedziałam. Smętnie mi z tego powodu bardzo. Spowodowała, że zapomniałam nawet na chwilę o swojej beznadziejnej sprawie. Ale utwierdziło mnie to w moim przekonaniu chyba jeszcze bardziej. Całym moim głupim sercem proszę Cię o wstawiennictwo. 


Do św. Judy Tadeusza

20.12.2016

Proszę Cię pamiętaj o mojej beznadziejnej sprawie i jeśli to tylko możliwe proszę o wstawiennictwo. Bo ta sprawa otworzyła mi i oczy i serce i niech tak dalej będzie, niech się dzieje.  

21.12.2016

 Czasami mam straszną pustkę w głowie i muszę to po prostu napisać, bo nic innego mi nie przychodzi do głowy. Chciałabym wykazać się jakoś w tej mojej "modlitwie", pokazać jak bardzo mi zależy, jakie to dla mnie ważne, ale brak słów, brak myśli. Aż samej mi dzisiaj trudno uwierzyć w to, co piszę. Chyba zwyczajnie jestem zmęczona. Dzień się dzisiaj udał, dokładnie tak jak zaplanowałam to jeszcze w zeszłym tygodniu. Dzisiaj powiedziałam sobie "stop", bo przecież po co mi więcej. Proszę jak zwykle o to samo. Żeby się tam gdzieś ta moja karteczka nie zgubiła. :)

22.12.2016

Nie sądziłam, że życie postawi mnie kiedyś w takiej sytuacji. Wszystko do tej pory było takie bez wyrazu, nie wymagało właściwie żadnego mojego zaangażowania i to chyba mój największy grzech, jaki popełniałam. Tak po prostu przyjmowałam, to co przychodziło, na niczym mi nie zależało, na wszystko się godziłam. Brakowało mi bardzo tego, co ostatnio dostałam. Dziękuję. Taki się promyczek cudny zdarzył.  

23.12.2016

Możesz wejrzeć w moją duszę do samego końca, nic nie ukrywam, wszystko Ci mówię, nawet wtedy gdy jest wyjątkowo trudno. Taką się oddaję, jaka jestem, całkowicie. Dzisiaj podjęłam ważną decyzję, zrobiłam coś dziwnego, coś chcę odmienić, albo szykują się jakieś zmiany, nie wiem, ale widzę, że coś się dzieje we mnie. Chcę to obrócić w dobrą stronę, mam nadzieję, że mi się uda. Proszę Ciebie o wsparcie i wstawiennictwo w wiadomej sprawie, każda pomoc się przyda w tak beznadziejnej sytuacji. Zresztą ja nie znam Waszych planów, ale teraz wiem, że nic się nie dzieje bez powodu. Niedługo te moje modlitwy przeniosę na inną płaszczyznę, a może nie, w końcu to tylko dla Ciebie w ten sposób się modlę. Tak mi dobrze w takiej formie.  

24.12.2016

Całym sercem, całą duszą proszę Cię o wstawiennictwo jak zwykle w mojej beznadziejnej sprawie. Dzisiejszy dzień szczególnie mi to uzmysłowił, czego pragnę i co jest w życiu ważne. To pierwsza moja taka wigilia.  

25.12.2016

I pierwsze dla mnie takie Boże Narodzenie. Nie wiem, co się dzieje. Nie wiem, czy powinno tak być, ale nie potrafię nic na to poradzić. I szczęście mnie przepełnia, a potem płaczę. Proszę Cię pamiętaj o mojej beznadziejnej sprawie.  

26.12.2016

Modlę się ostatnio więcej, spokojniejsza jestem, staram się nie myśleć o przyszłości, a cieszę się tym, co dostałam. Jak sobie o tym pomyślę, to wydaje mi się, że śnię, że to nie może być prawda. Całym sercem i duszą swoją proszę Cię, jeśli tylko to możliwe, o pomoc w mojej beznadziejnej sprawie.  


Do św. Judy Tadeusza

27.12.2016

Chciałabym Ci napisać o czymś pięknym, co kiedyś spotkało dwoje ludzi i czego miałam szczęście być świadkiem. Tak wszystko szybko się potoczyło i było dużo szczęścia i wielka radość. A dziś już tego nie ma, dokąd to uleci, co się z tym stanie? Pewne rzeczy muszą po prostu się wydarzyć. Chciałabym, żeby tylko piękne rzeczy się zdarzały. Ale nie zawsze tak jest. Pewna sfera życia była dla mnie do tej pory zamknięta, co się stało, że się otworzyła?  Mam nadzieję, że sobie po prostu zasłużyłam. Jeżeli już coś się ma, to ciężko z tego zrezygnować. Nie mogę i nie chcę, ale będę czekać. I gdyby coś się kiedyś miało wydarzyć, to ja bardzo proszę o pomoc w mojej sprawie. 

28.12.2016

Popłakałam się dzisiaj nad tą swoją beznadzieją. Ja wiem, jak to jest beznadziejne, ale czasem tak się cieszę, że na chwilę zapominam. I mimo że czasem robię głupie rzeczy, to ja wiem, gdzie moje miejsce. Po prostu nie mogę sobie czasem odmówić tych małych chwil szczęścia. Z pełną świadomością zawsze to wszystko robię, jeszcze nie ryczę z rozpaczy, jeszcze nie... Proszę o niemożliwe. 

29.12.2016

Całe dnie wypełnione tylko jednym, ale Ty wiesz o tym bardzo dobrze. Nawet nie wiedziałam wcześniej, że takie coś w ogóle jest możliwe.  Noce ostatnio trochę spokojniejsze. Znalazłam sobie jeszcze jedną bardzo ważną powierniczkę. Zresztą sama mi się przyśniła. I w końcu to tam wszystko się zaczęło. Nie wiem, co będzie, ale wiem, że muszę się modlić. Dziwne to wszystko, ale tak najwidoczniej ma być. Jak zwykle proszę o to samo.  

30.12.2016

Nie wiem, czego mam słuchać. Czy swojego rozsądku, czy intuicji i uwierzyć w te wszystkie znaki i pozwolić dziać się temu po prostu. Tak ciężko  mi dzisiaj ocenić sytuację. Ale w takim razie mam wszystko odwołać? Strasznie dużo mam tych wątpliwości. Muszę czekać, wierzę w odpowiednie zakończenie. Muszę Cię nadal prosić o Twoje wstawiennictwo w tej mojej kiepskiej sprawie. Mimo wszystko. 

31.12.2016

Całym sercem, całą duszą, z całych sił swoich proszę Cię o wstawiennictwo w mojej beznadziejnej sprawie.  

01.01.2017

Powitaliśmy dziś nowy rok. Już od dawna czuję, że nadchodzą jakieś ważne zmiany. Jeszcze nigdy chyba tak mocno nie czułam tego w środku. Proszę Cię pamiętaj o mojej beznadziejnej i gdy nadejdzie pora, jeśli w ogóle nadejdzie taka pora, to proszę Cię o wstawiennictwo. Ja już się pogodziłam i zaufałam. Choć nie wiem, jaka będzie przyszłość, to oddaję się całkowicie. Dziękuję za ten poprzedni rok, że tak mnie "oświecił", chyba dostałam najwspanialszy prezent, jaki można sobie wymarzyć. No właściwie ja nawet aż tak sobie nie wyobrażałam. Możesz przekazać moje podziękowania :) 

02.01.2017

Właściwie już z Tobą dzisiaj rozmawiałam, ale jakoś nie mogę się powstrzymać :) Z całego serca, z całej duszy swojej, całym swoim umysłem proszę Cię o wstawiennictwo w mojej jakże beznadziejnej sprawie, chyba gorzej się nie da :) 

03.01.2017

Modlę się do Ciebie, bo ja nie widzę żadnego sensownego wyjścia z mojej beznadziejnej sytuacji. Nie wiem, o kogo mam się bać? Czy tylko o siebie? Ja o siebie za bardzo się nie boję, bo jest mi wszystko jedno, co ze mną będzie. Wiem, że to brzydko tak mówić, ale dziś mnie bardzo przygniótł rozmiar mojej sprawy. Nie wiem, dlaczego ja mam takie dylematy, ktoś inny nawet by się nie przejmował, a ja wciąż myślę. Bardzo pragnę mieć nadzieję, że jeszcze wszystko się rozwiąże tak, jakbym tego chciała, ale nie wiem, czy tak naprawdę powinnam tego chcieć... 

04.01.2017

Boję się bardzo, że coś się stanie, nie wiem, skąd to się bierze, to dziwne przeczucie, które nie opuszcza mnie od jakiegoś czasu. Że coś się wydarzy i wciąż mi tylko coś mówi, że mam się modlić. Nawet jakbym nie chciała i zrobiła sobie przerwę jeden dzień, to po prostu nie mogę. Czuję taki wewnętrzny nakaz, zresztą nie tylko do tego. Nie wiem, co się stanie, proszę Cię o zrozumienie moich lęków i rozterek i wstawiennictwo, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba. Nie wiem, czy mam wystarczającą ochronę i nie wiem, czy to o mnie chodzi, co tam jest zaplanowane, ale boję się. A właściwie nie powinnam się o siebie bać, bo przecież jest mi wszystko jedno. I wiem, że takim myśleniem i pewnymi czynami dość narozrabiałam, ale jest lepiej, boję się, że to jednak nie o mnie chodzi. A może to tylko takie noworoczne rozterki i boję się tylko sama siebie?  

Do św. Judy Tadeusza 

05.01.2017

Chyba wariuję, coś się ze mną dzieje dziwnego, jeżeli to dłużej potrwa, to ja chyba nie dam rady. Tchórzę i boję się wciąż. Nie mogę sobie znaleźć miejsca, nie mogę spać. Mam nadzieję, że to wszystko znów chwilowe jest. Czuję się jak skończona wariatka. Nie wiem, dlaczego tak jest. Z takimi słowami i emocjami dzisiaj do Ciebie, tak to właściwie wygląda na co dzień. Jak długo można funkcjonować w takim napięciu? Mimo wszystko czuję, że muszę, więc proszę Cię o wstawiennictwo w mojej beznadziejnej sprawie, jeśli kiedyś coś się wydarzy lub nie...

06.01.2017

Wciąż nie opuszcza mnie to dziwne przeczucie. Niby robię wszystko, żeby się uspokoić i zawsze to pomagało, to teraz w tej ciszy wszystko jeszcze bardziej krzyczy. Z czasem okaże się skąd to. Na pewno. Teraz proszę całym moim sercem o Twoją pamięć, po co to wszystko, jeśli tylko nadejdzie odpowiedni moment. 

07.01.2017

Przeczytałam dzisiaj pierwszą modlitwę do Ciebie tzw. "Nowennę do św. Judy Tadeusza", dziewięciodniową. Nie wiem, ale chyba jeszcze nie dojrzałam, żeby się w ten sposób modlić. Nie umiem, ale być może kiedyś spróbuję.  Ja to tak tylko po swojemu. Na pewno nie tak ładnie, no i nie wiem, czy skutecznie. Mimo wszystko to właśnie do Ciebie zwracam się z moją beznadziejną sprawą (Ty dobrze wiesz jaką, pisać tutaj nie będę) i proszę o maksymalną wyrozumiałość, bo ja sama się tego nie spodziewałam. 

08.01.2017

Przypominam się dzisiaj jak zwykle i proszę o to, co zawsze. Biedny jest czasami człowiek, tyle lat musiało minąć, żebym to zrozumiała. Dobrze, że nie zdążyłam umrzeć. Dziękuję. Teraz dopiero zachciało mi się żyć, w moim przypadku nie wiem, czy to dobry znak. Mam nadzieję. Nareszcie. I że to nie tylko na chwilę. 

09.01.2017

Ostatni raz zwracam się do Ciebie w ten sposób. Tak jak myślałam, to tylko chwilowe, nie byłabym sobą, gdyby stało się inaczej. Muszę wybierać między rzeczą możliwą  i niemożliwą. Muszę przetrzeć oczy i zacząć myśleć o tym, co jest teraz, nie oddalać się od tego za bardzo. A ostatnio tak się stało. Wracam do tego co jest, co było i co będzie. Nie wiem, jak długo tak wytrzymam, ale jakoś sobie poradzę, przecież umiem to świetnie. Bardzo było mi miło przez te dokładnie 60 dni i może jeszcze sobie kiedyś pozwolę na coś takiego. Stałeś się świadkiem mojej codziennej huśtawki, na pewne sprawy musisz popatrzeć z przymrużeniem oka. Ja też takie oko czasem robię do świętych :) Oczywiście moją sprawę beznadziejną na pewno znasz bardzo dobrze, pamiętaj o niej, może coś się kiedyś wydarzy, co poruszy lawinę.  


28.10.2017

Dzisiaj Twoje imieniny! Przypadkiem odkryłam w kalendarzu :) i sobie o Tobie przypomniałam. Tak, tak - pamiętałam o Tobie cały czas, ten rok niewiele zmienił, a może bardzo dużo? Moja beznadziejna sprawa jest wciąż beznadziejna i taka już pozostanie, no bo jak może być inaczej? :) Ale mimo wszystko dziękuję, bo mój Izmael się zaczął i mam nadzieję, że tak już zostanie, cieszę się więc na razie, a na Izaaka nie wiem, czy powinnam czekać... Pewne rzeczy są po prostu niemożliwe i tyle. I tyle pojęłam i teraz uczę się z tym być. Wszystkiego najlepszego. I wyżyczyłabym jak najwięcej modlitw do Ciebie, ale to by wyszło, że chcę ludziom w życiu nakłopotać. A nie chcę. Niech mają proste drogi. 

29.10.2017

Niektóre rzecz się zdarzają, żeby pewne rzeczy zrozumieć, bo kto nie słyszy normalnie, ten musi dostać obuchem w głowę, a to dobrze, że w ogóle dostaje taką możliwość. Ja tak czasem dostaję obuchem, tylko nie wiem, jak mam to rozumieć, ale inaczej do mnie nie dociera. Pewne rzeczy zrozumiałam i za to dziękuję. Izmael się zaczął, ale czy ja chcę... ? Nie mogę się wycofać. Chcę, no właśnie chcę jednego, tylko rok temu jeszcze nie wiedziałam, czego dokładnie chcę. Teraz już wiem, tylko czy to jest niemożliwe? To ja tego nie wiem, może powinnam gdzieś indziej pukać?  Może ja się po prostu zawiodłam? Ale sama wiedziałam, w co się pakuję, więc nie mogę narzekać. Ale teraz jestem o te 12 miesięcy mądrzejsza i jeszcze się leczę, powoli dochodzę, tylko nie wiem do czego. A Ty mi pomóż. 

30.10.2017

Już tak zżyłam się z ta moją beznadziejną sprawą, że dostała cech normalności. Tak ją noszę codziennie, przywykłam... Co będzie miało się zdarzyć, jak długo to potrwa. Zawierzam. 

30.10.2018

Gdyby  to człowiek wiedział na co się decyduje... Jaką to ja jestem jeszcze małą dziewczynką :(        No ale te niespodzianki są najlepsze i tylko siwych włosów mi przybywa... No ale jak już się zdecydowałam, to biorę, co jest. I dziękuję. Nie ma rzeczy niemożliwych... 
Niesłychane i kto to mówi.
Ja już nie mam czasem siły się podnieść i tak sobie czasem myślę, ile jeszcze...  
Ile z tego dzieje się naprawdę, a ile ja sobie wymyśliłam, czy może ja sobie wszystko wymyśliłam? A Ty mi pomóż, bo zawsze mi się lepiej z facetami gadało, uwierzyć. 

13.01.2019

Taka znacząca data, epizod, który tak trwale i mocno przeciął moje życie. Któż by się spodziewał? To jest tak, jak człowiek nie zastanowi się, co tak naprawdę chce...  Czyjeś modlitwy zawsze są skuteczniejsze i lepsze. Ja wiem, że wszystko robię na pół gwizdka i w ogóle nie powinnam dzisiaj pisać, ale  ja juz nie mogę i nie daję rady... Wiem, że za kilka dni powiem, że zaciskam zęby  i sobie radzę, ale tak nie jest... Tak dzisiaj wyleję swoje żale, choć może wcale niesłusznie, ale jednak. Jutro jest znowu dzień, który rzuci mnie znów w ten cały wir i znów będzie dobrze. Święty Judo Tadeuszu, ja  wiem, że Ty już swoje zrobiłeś tak w połowie, że ja twego Izmaela już mam, ale ja potrzebuję Izaaka... i nic na to nie poradzę. Przykro mi, że jestem taka nienasycona, ale nie potrafię inaczej i nic mi nie pozostaje innego jak wierzyć. Choć może jestem głupia, to pokładam całą nadzieję, w tę tak beznadzieją sprawę, bo po prostu już nic innego nie skutkuje, już nic innego nie chcę, już po prostu jest mi wszystko jedno. Niech sprawa ruszy z kopyta, nawet jeśli nie tak jak bym chciała, to ja to przyjmę, bo ja nie wiem zupełnie, co się dzieje, daj mi tę świadomość, żebym wiedziała, a nie się domymyślała, ja muszę wiedzieć czarno na białym, bo teraz nie wiem nic. I niech wszystko co się w najbliższym czasie wydarzy, będzie dla mnie jasne, a nie zagmatwane, niech się rozjaśni. Albo niech mi przybędzie rozumu, bo może to wina mojej głowy...O mój Boże...


14.01.2019


No i już dziś jest ten dzień. Ja przepraszam za wczoraj. Ja już się z tym pogodziłam i biorę co jest, ja wczoraj zupełnie niepotrzebnie marudziłam. Jasne że chciałabym mieć czarno na białym, ale kto by nie chciał. Takie mam gorsze dni, ale one mnie uczą trochę dystansu do tej sprawy. Sprawy, którą całą Tobie oddaję i wezmę, co będzie. A przecież zdarzyła mi się piękna rzecz, choć trudno w to uwierzyć i tak trudno mi się z nią układać, zresztą sam widzisz...

23.04.2019

Dziękuję 

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Co nocami puka w szyby

Dom był mały, ale i tak za dużo było w nim szaf, drzwi, łóżek, pod którymi nie wiadomo co się czai, dziwnych i ciemnych zakamarków, a przede wszystkim okien. I siłą rzeczy trzeba było zasypiać z głową schowaną pod kołdrą, żeby czasem nie usłyszeć jakiegoś dziwnego i trudnego do zidentyfikowania dźwięku, albo co gorsza, nocnego pukania w szybę. Szczególnie wtedy, gdy w wieku czterech czy pięciu lat trzeba było zasypiać całkiem samotnie. Właściwie nie ma się co dziwić babci i prababci, które chciały mieć w końcu święty spokój od marudzącego i płaczącego za rodzicami dziecka, więc gdy zakopało się w kołdry i nie było już go widać i słychać, to można było w końcu odetchnąć z ulgą i iść do siebie. Dziecko miało coraz mniejsze oczy, ale spać nie chciało, mało tego, jeszcze marudziło, pochlipywało i ciągnęło co rusz za fartuch, a jeszcze do tego nie chciało jeść mleka. Co tu z takim bachorem zrobić? Najlepiej postraszyć. Dlatego też, gdy już w ogóle nie chciało się uspokoić, a dorośli nie mog

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha do ucha 

Einmal ist keinmal

Z całą pewnością coś, co wydarzyło się dawno przed laty, tak owiło się w mgłę, że nawet wraz z lekkim podmuchem wiatru po prostu znikło, rozpłynęło się w powietrzu, a w pamięci nie pozostała nawet luka, którą można by jakoś wypełnić. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że to samo powtórzyło się jeszcze później raz, a potem jeszcze raz i znów. I tak do skutku, albo bez końca. Tym samym ta dziwna i uporczywa powtarzalność sprawiła, że coś odległego odżyło i sprawiło, że zaczęło istnieć, żyć swoim własnym życiem. Powtarzalność sprawiła, że być może wydymane, mgliste wspomnienia stały się realne, dotykalne, słyszalne i nabrały smaku oraz zapachu. Całkiem przyjemne to doświadczenie, które sprawiło, że ktoś poczuł się umiejscowiony, tożsamy z życiem i sobą samym. To znaczy, że żyje, że istnieje, a życie o nim nie zapomniało, czy zwyczajnie się o niego upomniało. I tak powinno być, nawet jeśli to czasami trudne i męczące. Co roku niezmiennie przychodzi jesień i przychodzi listopad, w