Szaro, buro i ponuro. I czarna, rozmiękła ziemia, i przez
chwilę żółto-różowy wykwit na niebie, ale tylko przez chwilę. Potem znów szaro i buro, i biało trochę, i żółty płaszcz Gorzkiej też stał się buro-żółty-szary i ubrał się zadowolony w wilgoć, mgły i resztki deszczu ze śniegiem. Trzeba było go zdjąć i powiesić. Wisi więc przy kaloryferze i powoli znów rozkwita tą swoją żółcią i robi się z niego coraz większa i coraz bardziej widoczna nabierająca konturów plama w szaro-burym korytarzu. Jeszcze trochę trzeba poczekać, a wszystko zabłyśnie tysiącem barw. Poczekajmy do wieczora, do nocy i wtedy będziemy się grzać. Myśli sobie Gorzka, że rozgrzeje ją nieco ten ciąg białych i żółtych reflektorów w rozmytym powietrzu, a może ta cała lawina kolorowych światełek i nowych zapachów...
Dziś 1 grudnia, listopad minął, obiecała sobie, że koniec z nostalgią, że sayonara miało już być przecież dawno. Ale może to dobry czas na takie uczucia. Skoro jest to potrzebne naturze, to i może Mrs. Gorzkiej dobrze zrobi. Nawet koty i psy myślą chyba podobnie, bo na spacer nie chce im się wychodzić, a tylko by spały. Przeczekają, prześpią, a potem na wiosnę będą przecież takie same. Tylko trochę starsze i mądrzejsze. Gorzka prześpi razem z nimi te parę miesięcy i też obudzi się na wiosnę trochę starsza, i może trochę mądrzejsza. Spojrzała Gorzka przez okno, a tam białe jęzory z drzew wiszą i się z niej śmieją. Oż ty głupia i co roku to samo, i ten infantylny pociąg do natury psów i kotów, wkładaj buty i ruszaj, co ty niedźwiedź jesteś jakiś...
Sztuczne światło, właśnie w sztuczne światło Gorzka musi się porządnie wyposażyć, co by się dobrze ogrzać. Świece będą najlepsze, reflektory samochodów też są ok, a może jakiś świetlisty renifer na balkon? Sztucznym reniferom stanowczo mówimy nie, a żywy nie sądzę, żeby na balkonie razem z sikorkami chciał zimę przeczekać. Może jakaś lampa by się jeszcze znalazła i ten jasny, miękki koc, który położony w kącie, będzie udawał wielkie, letnie, wieczorne słońce, a może przez okno zajrzy księżyc..., a i ten beżowy sweter, kremowa filiżanka, otwarta książka, a biały kot w kącie świeci wieczorem prawie jak księżyc. Kaloryfer! Właśnie, przecież kaloryfer jest ciepły i też świeci! Poduszki są srebrzystoszare, zasłony białe... No proszę ile światła się znalazło, to niemalże bal karnawałowy!
Choć pogoda nie jest przyjemna, to nie można tracić pozytywnego nastawienia :) Przecież z każdym dniem coraz bliżej wiosny:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dokładnie, a nawet można znaleźć całkiem dużo małych przyjemności w takiej szaro-burej pogodzie. Dziękuję i pozdrawiam :)
Usuń