Przejdź do głównej zawartości

Milość w wydaniu Gorzkiej

      Mrs. Gorzka całe życie ma skłonności do różnorakich obsesji. Jej  obsesje przekładają się tylko i wyłącznie na sferę emocjonalną, wewnętrzną. Na zewnątrz jest wprost przeciwnie. W realu Gorzka żadnych manii nie ma. Cokolwiek zacznie robić, robi to długo, ale systematycznie i zawsze kończy. Psychicznie musi się jednak wciąż pobudzać. Bodźców szuka wszędzie i stale musi mieć jakąś ranę do rozdrapywania. Gdy tego nie ma, jest źle.
     Jedną z najważniejszych obsesji determinujących jej życie jest miłość. Od dziecka pragnie miłości i wciąż się zakochuje. Właściwie do takiego wniosku doszła całkiem niedawno. Przy okazji kolejnych, gruntownych porządków natrafiła na swój pamiętnik z czasów dziecięco-nastoletnich. Każda strona po kolei od góry do dołu opowiada tylko i wyłącznie o chłopcach, chłopakach, mężczyznach w takiej właśnie kolejności. Właściwie w wieku lat nastu jest to chyba całkiem normalne, niestety Gorzka uświadomiła sobie właśnie, że nic się nie zmieniła. Wciąż albo kręcą się koło niej jacyś faceci, albo ona ma jakiegoś w głowie. Z tego powodu Gorzka często pakowała się w kłopoty. Ponieważ zakochiwała się tak często, stwierdziła, że nie jest albo zdolna do prawdziwej miłości, albo takowej nie ma, albo po prostu jeszcze nie trafiła. Kiedyś był bardzo długi przestój i obudziła się pewnej w nocy z płaczem, że może jest już za stara na taki stan i co to będzie, jeśli już nigdy nic takiego się nie zdarzy. Chyba przybył jej wtedy na głowie pierwszy siwy włos albo zmarszczka na twarzy. Rano wstała i dalej to przeżywała i stwierdziła, że już nie ma po co żyć, no bo po co, skoro miłości nie ma. Tak trwała kilka lat, a potem nastąpiło wielkie bum, bo Gorzka znów zaczęła się podobać. Zdecydowanie Gorzka naładowała wtedy akumulatory i gdy wszystko musiało się skończyć, nawet nie miała dużego żalu i nie płakała za bardzo, bo to jednak jeszcze nie było to.
Bo Gorzka nie wierzy w żadne głupie przysłowia w stylu, że w oczekiwaniu na wielką miłość, możemy przegapić tę prawdziwą i tym podobne. Nie. Ona czeka na tę prawdziwą i jedyną i żadne namiastki nie są w stanie jej wypełnić. Owszem są jej potrzebne do życia, ale nie przysłaniają wszystkiego. Ona czeka, jak Mirabelle, choćby do siedemdziesiątki miała czekać, na miłość swojego życia.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Czarowanie

Nie czarujmy się. Życie w większości składa się z rupieci. Nie można wszystkiego egzaltować, bo niedługo zaczniemy płakać nad rozlanym mlekiem i rozbitym dzbanem. Potłuczesz dzban, to zawsze możesz kupić nowy. Jeden rupieć więcej i jeden mniej. Rupieć jednak nieco przydatny. Czym mierzyć przydatność rupieci? Coś, czego codziennie używamy, możemy śmiało powiedzieć, że to nie rupieć. Wszystko co stoi nieużywane, to już rupiecie. A gdy kupimy nowy dzban, to który wtedy staje się rupieciem: stary czy nowy? A może obydwa? Dla swojego dobra powinniśmy może czasem pewne rzeczy wyrzucić. Ale jeśli nie można? Jeśli pewnych rzeczy nie można po prostu wziąć w rękę i wyrzucić, choć tak byłoby najlepiej. Bo ręka odmawia posłuszeństwa i śmieje ci się prosto w twarz cedząc przez palce: "nie wyrzucisz mnie, nie masz tyle siły". I nie wyrzucisz, choćbyś chciała Gorzka, to nie wyrzucisz, nie masz jeszcze tyle siły w sobie. Jeszcze wierzysz w jakąś cholerną bajkę. Świat zasypują śmieci, top...

Na walizkach

      Zamiast spokojnie siedzieć na dupie, to tylko by się włóczyła. Mrs. Gorzka naprawdę stara się ograniczyć swoje wojaże, ale po prostu nie może. Jak tylko siada, to zaraz czuje, że musi wstać. Zazwyczaj też więc siada na samym brzegu krzesła czy ławki, żeby jak najszybciej się ulotnić. Bardzo rzadko zdarzają się chwile, że siedzi z przyjemnością i najczęściej dzieje się tak tylko wtedy, gdy czuje, że musi zwyczajnie fizycznie odpocząć. W pozostałych przypadkach albo jej się gdzieś spieszy, albo wydaje się jej, że zajmuje komuś niepotrzebnie czas i czuje się po prostu zbędna, jak dodatkowa niepotrzebna walizka, do której włożyło się ubrania takie "na wszelki wypadek". Tylko jeden raz w życiu przysiadła i poczuła, że jest we właściwym czasie i we właściwym miejscu - to bardzo maleńko jak na jej długie życie. Tak bardzo mało, że coraz bardziej niespokojnie robi wszystko, żeby znów się to powtórzyło. I odgrzebuje je w pamięci, jak jakąś niedoścignioną namiastkę szczę...