Taka sytuacja. Niedziela popołudnie. Jakaś tam kawiarnia, taki dość znany punkt. Stolik jeden, drugi, trzeci,dziesiąty, a przy nich mężczyzna lub kobieta. Czekają na kogoś. No jasne, że się umówili i czekają właśnie na tę drugą osobę.
Ciekawe w jaki sposób się umówili? Coś mi mówi, że większość tych par spotyka się po raz pierwszy nie wirtualnie, ale na żywo. Ciekawe gdzie się poznali? Ups, przepraszam, ciekawe, gdzie dzień wcześniej rozmawiali? Facebook, badoo? Niewiele się mylę. To tu, to tam rozmowa nie bardzo się klei. Spojrzenia też jakieś takie mało wilgotne. Ogólnie nudno strasznie.
Jedna para powoli zaczyna się rozkręcać, chłopak się stara, dziewczyna ładna, ale bardzo skromna powiedziałabym i to chyba jej atut.
Jeden chłopak wciąż siedzi sam.
Kolejna para - kobieta bierze sprawę w swoje ręce. Mężczyzna coś koło 30-tki, strasznie nieśmiały, niski, trochę już łysiejący. Kobieta też pewnie bliżej 30-tki niż 20-tki, niska, zadbana blondynka w okularach, ale o bardzo delikatnym typie urody. To typ, który się niestety po pierwszym wrażeniu po prostu zapomina - bo nie robi żadnego wrażenia. Po prostu ładna i jak to się dzisiaj mówi - nijaka. A to zdecydowanie za mało, żeby facet stracił dla takiej głowę.
Idzie do baru i kupuje dwa piwa. Ona pije bardzo szybko, on wprost przeciwnie. Ona zaczyna rozmowę, on tak dość słabo odpowiada, ona z każdym łykiem coraz głębiej zagląda mu w oczy. Wydaje mi się, że widzę desperację w tym spojrzeniu. Ale ona już wie, że to żadne wyzwanie, to ona tutaj wybiera, albo wóz albo przewóz. Facet jest przerażony, jakby nie mógł uwierzyć, że ta laska patrzy mu tak głęboko w oczy, no cóż najwidoczniej ma złe doświadczenia. Ucieka wzrokiem, a ona coraz głębiej z kolejnym piwem. W końcu wychodzą razem. On nie wypił nawet jednego i wciąż taki sam, ona wypiła bardzo szybko niecałe dwa. Zdecydowanie jest mniej spięta.
Jak po alkoholu wygląda mało atrakcyjny mężczyzna? Otóż pewnie staje się dość przystojny, ciekawszy, choć niewiele się odzywa. Może bardziej intrygujący. A może ważne jest tylko to, że po prostu jest. Nie wiem, czy można to nazwać desperacją, czy może lepiej zdrowym rozsądkiem. W końcu ludzie lubią się łączyć w pary i skoro nie mogą mieć tego, co chcą, to wolą mieć cokolwiek niż nic. Lepszy rydz niż nic. W końcu przecież chodzi o prokreację. A z braku laku...
Życzę jej tylko, żeby się nie obudziła po dziesięciu latach z przysłowiową ręką w nocniku, bo to jest tak zakochiwać się po pijaku. Nadchodzi czas, gdy trzeba przestać pić, więc budzimy się i tak naprawdę nie wiemy, gdzie jesteśmy i co ta osoba robi przy naszym boku...
Komentarze
Prześlij komentarz