Przejdź do głównej zawartości

Dar jasnowidzenia Gorzkiej

      Najlepiej by było, gdyby dzisiaj Mrs. Gorzka poszła po prostu spać. Coś się dzisiaj zakończyło, za kilka dni zacznie się coś nowego. Ale zostało tych kilka dni pośrodku. Gorzka jak o nich myśli, to robi się jej słabo, z wielu powodów. I jeszcze raz to napiszę: Gorzka nie lubi świąt. I nic tego nie zmieni, póki co.     Święta w tym roku różnią się bardzo od tych poprzednich. Mało brakowało, a Gorzka wypowiedziałaby niesamowitą brednię, oczywiście publicznie. Naprawdę niewiele brakowało. Chyba godzinę siedziała i zastanawiała się, skąd jej takie coś przyszło do głowy.  Otóż już miała wykrzyczeć, że ona będzie mieć drugiego męża, ale w porę ugryzła się w język, bo pierwszy siedział przecież obok, jak gdyby nigdy nic oczywiście. I teraz Gorzka siedzi i się zastanawia, skąd  to się wzięło? Czyżby doznała jakiegoś daru jasnowidzenia? A może po prostu spała w towarzystwie i to jej się przyśniło. Czy Ktoś robi sobie z niej żarty? A może Gorzka zaczyna chorować na umyśle? Niewiele brakowało, bo to wyznanie usłyszałaby cała rodzina pierwszego męża no i mąż zresztą też. To by dopiero była heca. Najbardziej Gorzką zastanawia, skąd wzięło się w niej to przekonanie, pijana nie była nic a nic. Teraz to się z tego śmieje, ale jeszcze parę godzin temu nie było jej do tego. To małe zdarzenie spowodowało, że zaczyna na serio wątpić w stan swojego umysłu. W końcu choroby psychiczne w rodzinie zdarzały się. Najczęściej właśnie urojenia. Czyżby Gorzka przejęła pałeczkę w swojej rodzinie? Zawsze myślała, że to może jednak brat, ale wcale tak nie musi być. Brat radzi sobie całkiem nieźle, póki co. Zaraz, zaraz, ale jest przecież jeszcze jeden brat. Gorzka ma naprawdę nadzieję, że to może któryś z nich, a nie ona. Chociaż nie chciałaby tego, bardzo. Woli chyba mimo wszystko wziąć to na siebie. Trudno. Przeżyje to lub nie. 
     Czy zmarłym można zawierzyć?  Gorzka uwierzyła komuś, kto już nie żyje. Kiedyś raz dawno temu, tak zrobiła. I chyba zrobiła dobrze. Teraz robi to powtórnie. Gorzka nie jest nawiedzona, nie wierzy w horoskopy, przesądy, czarne koty, trzynastki, choć musi przyznać, że niektóre wróżby się spełniają, szczególnie te przeprowadzane za smarkatych czasów w szkolnej toalecie. Musi też ze skruchą przyznać, że spełniają się sny wyśnione w wigilię Bożego Narodzenia. Jeden jedyny raz coś się jej przyśniło w ten dzień, dokładnie rok temu, stało się. W tym roku była powtórka. Gorzka nie wie, co ma o tym myśleć. Aż się boi. I naprawdę zaczyna wierzyć zmarłym, bo może oni wiedzą lepiej? 
Coś się stało pod wulkanem.  
      Gorzką święta skłoniły do przemyśleń. Bo są inne niż co roku. Po raz pierwszy od zawsze. Zaczyna się dziać coś, na co ona nie ma wpływu. 







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha ...

Czarowanie

Nie czarujmy się. Życie w większości składa się z rupieci. Nie można wszystkiego egzaltować, bo niedługo zaczniemy płakać nad rozlanym mlekiem i rozbitym dzbanem. Potłuczesz dzban, to zawsze możesz kupić nowy. Jeden rupieć więcej i jeden mniej. Rupieć jednak nieco przydatny. Czym mierzyć przydatność rupieci? Coś, czego codziennie używamy, możemy śmiało powiedzieć, że to nie rupieć. Wszystko co stoi nieużywane, to już rupiecie. A gdy kupimy nowy dzban, to który wtedy staje się rupieciem: stary czy nowy? A może obydwa? Dla swojego dobra powinniśmy może czasem pewne rzeczy wyrzucić. Ale jeśli nie można? Jeśli pewnych rzeczy nie można po prostu wziąć w rękę i wyrzucić, choć tak byłoby najlepiej. Bo ręka odmawia posłuszeństwa i śmieje ci się prosto w twarz cedząc przez palce: "nie wyrzucisz mnie, nie masz tyle siły". I nie wyrzucisz, choćbyś chciała Gorzka, to nie wyrzucisz, nie masz jeszcze tyle siły w sobie. Jeszcze wierzysz w jakąś cholerną bajkę. Świat zasypują śmieci, top...

Na walizkach

      Zamiast spokojnie siedzieć na dupie, to tylko by się włóczyła. Mrs. Gorzka naprawdę stara się ograniczyć swoje wojaże, ale po prostu nie może. Jak tylko siada, to zaraz czuje, że musi wstać. Zazwyczaj też więc siada na samym brzegu krzesła czy ławki, żeby jak najszybciej się ulotnić. Bardzo rzadko zdarzają się chwile, że siedzi z przyjemnością i najczęściej dzieje się tak tylko wtedy, gdy czuje, że musi zwyczajnie fizycznie odpocząć. W pozostałych przypadkach albo jej się gdzieś spieszy, albo wydaje się jej, że zajmuje komuś niepotrzebnie czas i czuje się po prostu zbędna, jak dodatkowa niepotrzebna walizka, do której włożyło się ubrania takie "na wszelki wypadek". Tylko jeden raz w życiu przysiadła i poczuła, że jest we właściwym czasie i we właściwym miejscu - to bardzo maleńko jak na jej długie życie. Tak bardzo mało, że coraz bardziej niespokojnie robi wszystko, żeby znów się to powtórzyło. I odgrzebuje je w pamięci, jak jakąś niedoścignioną namiastkę szczę...