Przejdź do głównej zawartości

Bluzka w serduszka

      Dzisiaj Mrs. Gorzka wybrała się na zakupy. I uświadomiła sobie, ile na świecie żyje ludzi. Niezliczone ilości, szczególnie w galeriach handlowych. Wybrała naprawdę nieodpowiednią porę, nie tę co zwykle, ale dziś tak zdecydował przypadek. Gorzka ludzi lubi, ale dziś nie mogła na nich patrzeć, jak i na siebie zresztą też. Za dużo płakała i z rana i po południu, i potem w każdej szybie widziała te opuchnięte, nieprzytomne oczy, tę wyjątkowo bladą twarz i nieuczesane włosy. A ci wszyscy ludzie wyglądali tak samo blado, tylko oczy czasem mieli inne. 
Ludzie byli mili dla Gorzkiej, uśmiechali się, zaczepiali wzrokiem, nawet ktoś nieznajomy powiedział jej dzień dobry. A ona tak chciała się dzisiaj zapaść pod ziemię. Myślała, że się wzmocni tym wyjazdem, dała się namówić, ale nic z tego. Ale zakupiła jedną ważną rzecz. Właściwie to tylko po nią pojechała. Rzecz, którą upatrzyła już miesiąc temu i już dwa razy zrezygnowała z zakupu, bo nie do końca była przekonana. Ale w końcu ją kupiła. Bluzkę. Ale nadzwyczajną bluzkę, bluzka która jeszcze ani razu nie założona, już ma swoją historię, bo ma kogoś zwyczajnie zbałamucić. Tak, bo Gorzka coś sobie umyśliła dawno i dzisiaj stwierdziła, że nie może sobie tego odpuścić. W końcu w życiu fajne są tylko chwile, czasem człowiek musi się z czegoś zwyczajnie ucieszyć. Nieważne czy to będzie kawa z orlenu, bluzka w serduszka, czy ciastko z kremem, po prostu czasem trzeba się z czegoś ucieszyć, bo człowiek padnie. Jak kwiatek, którego się nie podlewa - niech już będzie tak infantylnie - ale tak trzeba. Oczywiście Gorzkiej nie ucieszył sam fakt zakupienia bluzki, nie jest przecież zakupoholiczką, ale to co się potem wydarzy. I ona już się nakręca, nie może się doczekać. Bluzka w serduszka - normalnie Gorzka nie ubiera serduszek, a fee, ale żeby komuś zrobić przyjemność, to dzisiaj się odważyła. W ogóle ostatnio Mrs. Gorzka zrobiła się odważniejsza i chwała jej za to. W końcu będzie miała się z czego spowiadać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Co nocami puka w szyby

Dom był mały, ale i tak za dużo było w nim szaf, drzwi, łóżek, pod którymi nie wiadomo co się czai, dziwnych i ciemnych zakamarków, a przede wszystkim okien. I siłą rzeczy trzeba było zasypiać z głową schowaną pod kołdrą, żeby czasem nie usłyszeć jakiegoś dziwnego i trudnego do zidentyfikowania dźwięku, albo co gorsza, nocnego pukania w szybę. Szczególnie wtedy, gdy w wieku czterech czy pięciu lat trzeba było zasypiać całkiem samotnie. Właściwie nie ma się co dziwić babci i prababci, które chciały mieć w końcu święty spokój od marudzącego i płaczącego za rodzicami dziecka, więc gdy zakopało się w kołdry i nie było już go widać i słychać, to można było w końcu odetchnąć z ulgą i iść do siebie. Dziecko miało coraz mniejsze oczy, ale spać nie chciało, mało tego, jeszcze marudziło, pochlipywało i ciągnęło co rusz za fartuch, a jeszcze do tego nie chciało jeść mleka. Co tu z takim bachorem zrobić? Najlepiej postraszyć. Dlatego też, gdy już w ogóle nie chciało się uspokoić, a dorośli nie mog

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha do ucha 

Einmal ist keinmal

Z całą pewnością coś, co wydarzyło się dawno przed laty, tak owiło się w mgłę, że nawet wraz z lekkim podmuchem wiatru po prostu znikło, rozpłynęło się w powietrzu, a w pamięci nie pozostała nawet luka, którą można by jakoś wypełnić. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że to samo powtórzyło się jeszcze później raz, a potem jeszcze raz i znów. I tak do skutku, albo bez końca. Tym samym ta dziwna i uporczywa powtarzalność sprawiła, że coś odległego odżyło i sprawiło, że zaczęło istnieć, żyć swoim własnym życiem. Powtarzalność sprawiła, że być może wydymane, mgliste wspomnienia stały się realne, dotykalne, słyszalne i nabrały smaku oraz zapachu. Całkiem przyjemne to doświadczenie, które sprawiło, że ktoś poczuł się umiejscowiony, tożsamy z życiem i sobą samym. To znaczy, że żyje, że istnieje, a życie o nim nie zapomniało, czy zwyczajnie się o niego upomniało. I tak powinno być, nawet jeśli to czasami trudne i męczące. Co roku niezmiennie przychodzi jesień i przychodzi listopad, w