No jasne, że lepiej by zrobiła, gdyby po prostu przespała te święta i w ogóle z domu nie wychodziła. A już myślała, że ten sen o drugim mężu był najgorszym, co mogło się w święta wydarzyć, ale jednak nie.
A zaczęło się od tego, że dzień wcześniej wyżyczyła wszystkim miłości, bo sama by też tego dla siebie chciała, ale zawsze wszyscy jej życzą tylko wymarzonej pracy i pieniędzy i zdrowia, a no i podróży od niedawna, bo tu już nie mają wyjścia, a miłości nikt nigdy jej nie życzył, więc ona w tym roku wyżyczyła wszystkim.
I mimo tych szczerych chęci Gorzka dzisiaj rano dowiedziała się, że znów strasznie sprofanowała Boże Narodzenie. To nic, że tak bardzo się pilnowała, no chyba jak nigdy. I trzeźwa była. Ale rano dostała za swoje lub nie, ale dostała. Poszła w ruch poduszka, całe szczęście nie kalkulator, bo jedno i drugie leżały w jednakowej odległości i nie celowała w choinkę tylko podłogę. Nic się nie stało, wyszła, wzięła papierosy i poszła między drzewa uspokoić nerwy. Ale dzisiaj nawet tam jacyś ludzie się kręcili. Chyba nie tylko ona miała już tych świąt dość. Wyłączyła się na resztę dnia dla wszystkich, no prawie.
Gorzka nic na to nie poradzi, że w każde święta, każda rodzina, próbuje udowodnić, jak to bardzo rodziną są. Niestety jak się nie pije, to się dużo dziwnych rzeczy widzi. Gorzka też widziała za dużo. Męża, który zamiast siedzieć przy żonie, to się kleił do niej, córki, które nie piły tylko pilnowały taty i żonę, która już potem nie przebierała w słowach, bo miała wszystkiego dość. Nawet pies przeszkadzał. A Gorzka specjalnie siadła w kącie, nie odzywała się, nie piła, a i tak wszystko skumulowało się przy niej i na niej. A wszystko przez to, że nie lubi soli i ośmieliła się to powiedzieć głośno. No to niby najbliższa rodzina, ale jak może być najbliższa, skoro trzeba się pilnować, żeby za dużo nie powiedzieć. Gorzka wzięła na siebie zakończenie tej okropnej imprezy, szybko ubrała się i wyszła. Ktoś na pewno odetchnął z ulgą. Natomiast ona obiecała sobie, że to był na pewno ostatni raz, że w przyszłym roku na nic takiego nie da się namówić. Dzisiaj odpuściła sobie już wszelkie wizyty, bo po co znów kusić los. Dobrze że to już koniec. Jest godzina 22.18, już nic się w te święta nie wydarzy. Amen.
Komentarze
Prześlij komentarz