Przejdź do głównej zawartości

Jak lepiej nie rzucać nałogu


 


       Mrs. Gorzka obiecała sobie, że nie będzie palić. Alkohol już dawno odstawiła. Głupio było się jej za każdym razem tłumaczyć     z każdego kolejnego piwa. Poza tym piwo działało na nią zbyt depresyjnie, wina pić nie mogła, a do wódki trzeba dwojga. Została więc totalną abstynentką. Zaczęła natomiast znów palić. Wcześniej paliła grube i było dobrze, bo zadusiła się jedną paczką i potem przez miesiąc lub dwa miała spokój. Tak ciągnęła z dziesięć lat        z dwoma dłuższymi, zdaje się dwuletnimi przerwami. I tak było, dopóki robiła to z facetami.
Potem zaczęła z kobietami, a one wszystkie paliły cienkie, słabe       i jeszcze do tego miętowe. Grubych nie chciały, bo to można się szybko uzależnić i jak to tak, kobieta z takim papierosem nieładnie wygląda. Gorzka zaczęła więc też kupować cienkie, słabe                i miętowe, no przede wszystkim żeby odczęstować.
No i się zaczęło. Zamiast miesięcznej przerwy zrobiły się jednodniowe, no co najwyżej kilkudniowe. Teraz bez papierosa nie może się obejść. Jak to zwykle bywa, każda kolejna paczka jest oczywiście tą ostatnią. Do tego zaczęła kaszleć no i śmierdzieć... Trzeba się więc jak najszybciej z obrzydliwym nałogiem rozprawić. 
Postanowiła więc zmienić pracę, bo tam najwięcej pali.  Do końca pracy zostały jej trzy tygodnie. Istnieje jednak możliwość, że sama zmiana pracy nie wystarczy, Gorzka ma więc plan B. Postanowiła się zakochać. Tak, to w 100% skuteczny, przetestowany sposób na rzucenie nałogu. Mężczyzna oczywiście nie może palić, tak żeby Gorzkiej było wstyd, że śmierdzi. No bo jak tu się potem całować? Ona sama tego nie cierpi, więc nie bardzo sobie wyobraża, żeby kogoś do tego zmuszać. Należy znaleźć sobie ofiarę. Już zaczęła się rozglądać. Wyszukała dwa, no może trzy typy odpowiednie. Co dziwne, ledwie kilka razy zawiesiła wzrok, już się ktoś sam napatoczył. Trochę to przybrało za szybkie tempo, bo Gorzka jeszcze nie wie do końca, którego tu wybrać. I z tego powodu papieros za papierosem oczywiście... A tu jakoś serce nie chce zakołatać mocniej. Niestety Gorzka tak ma, że musi jej mocno załomotać, żeby miała przyjemność z całowania. No i teraz dopiero ma dylemat. Zakupiła na wieczór dwa piwa z myślą, że może to jej w głowie rozjaśni...




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Co nocami puka w szyby

Dom był mały, ale i tak za dużo było w nim szaf, drzwi, łóżek, pod którymi nie wiadomo co się czai, dziwnych i ciemnych zakamarków, a przede wszystkim okien. I siłą rzeczy trzeba było zasypiać z głową schowaną pod kołdrą, żeby czasem nie usłyszeć jakiegoś dziwnego i trudnego do zidentyfikowania dźwięku, albo co gorsza, nocnego pukania w szybę. Szczególnie wtedy, gdy w wieku czterech czy pięciu lat trzeba było zasypiać całkiem samotnie. Właściwie nie ma się co dziwić babci i prababci, które chciały mieć w końcu święty spokój od marudzącego i płaczącego za rodzicami dziecka, więc gdy zakopało się w kołdry i nie było już go widać i słychać, to można było w końcu odetchnąć z ulgą i iść do siebie. Dziecko miało coraz mniejsze oczy, ale spać nie chciało, mało tego, jeszcze marudziło, pochlipywało i ciągnęło co rusz za fartuch, a jeszcze do tego nie chciało jeść mleka. Co tu z takim bachorem zrobić? Najlepiej postraszyć. Dlatego też, gdy już w ogóle nie chciało się uspokoić, a dorośli nie mog

Zapadły Dół czyli lokalna legenda

Co zrobić, żeby historia była ciekawa? Żeby dajmy na to dwadzieścia parę oczu zwróciło się na ciebie w jednej chwili i zaczęło z zainteresowaniem słuchać? Żeby rozmowy cichły po trochu, a oczy zatrzymały się na jednym punkcie i tak już zostały?  Pewnie trzeba być przekonanym do tego, co się mówi i samemu w to wierzyć. Najważniejsze to być autentycznym. Jeśli ty w siebie uwierzysz, to inni też. Jeśli wierzysz w to, co mówisz, to cię usłyszą i co najwyżej uznają się za idiotę, ale wysłuchają. W obecnych czasach zawsze, wszędzie i na wszystko znajdziesz wytłumaczenie i gotową  receptę. Nie martw się, na pewno jesteś już zdiagnozowany, choć sam wcale o tym nie musisz wiedzieć. To już nie te czasy, gdy każda wieś lub miasto miały jakichś swoich lokalnych dziwaków, chorych, nieprzystosowanych,o których się szeptało i pokazywało palcami. Teraz wszyscy cierpimy na jakieś dziwaczne schorzenia, które sami sobie przypiszemy albo zrobią to za nas inni. To nie te czasy, gdy od ucha do ucha 

Einmal ist keinmal

Z całą pewnością coś, co wydarzyło się dawno przed laty, tak owiło się w mgłę, że nawet wraz z lekkim podmuchem wiatru po prostu znikło, rozpłynęło się w powietrzu, a w pamięci nie pozostała nawet luka, którą można by jakoś wypełnić. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że to samo powtórzyło się jeszcze później raz, a potem jeszcze raz i znów. I tak do skutku, albo bez końca. Tym samym ta dziwna i uporczywa powtarzalność sprawiła, że coś odległego odżyło i sprawiło, że zaczęło istnieć, żyć swoim własnym życiem. Powtarzalność sprawiła, że być może wydymane, mgliste wspomnienia stały się realne, dotykalne, słyszalne i nabrały smaku oraz zapachu. Całkiem przyjemne to doświadczenie, które sprawiło, że ktoś poczuł się umiejscowiony, tożsamy z życiem i sobą samym. To znaczy, że żyje, że istnieje, a życie o nim nie zapomniało, czy zwyczajnie się o niego upomniało. I tak powinno być, nawet jeśli to czasami trudne i męczące. Co roku niezmiennie przychodzi jesień i przychodzi listopad, w